Kliknij tutaj --> 🏸 problem jak sie bawic to chlac
Dlaczego i jak warto się z dziećmi bawić. Dziecko przede wszystkim potrzebuje dostępności drugiej osoby. Bo mogą być momenty, w których nie chce być w kontakcie, ale zawsze potrzebuje dostępności — w pewnym momencie ta chęć kontaktu wróci. To nie do końca jest tak, że dziecko potrzebuje, żeby cały czas ktoś nad nim był.
Nowe środowisko, nowi nauczyciele, wymagania. Także budowanie na nowo swojego wizerunku. Jak pomóc dziecku odnaleźć się w tej sytuacji? Z punktu widzenia ucznia rozpoczynającego naukę w
🟡JAK SIĘ BAWIĆ PO DOROSŁEMU?🟡 W ramach cyklu 🌿Oddech w Pokoju na lato🌿 - holistycznej przestrzeni do czułego zadbania o siebie, swoje zasoby - zarówno te fizyczne, jak i psychiczne - zapraszamy na spotkania z Joanną Flis, autorką podcastu Madame Monday i książki „Co ze mną nie tak” i jej gośćmi i gościniami 👩🏻🧑🏻 Tematem przewodnim spotkań w pokojowym
Problem w stosowaniu Larvavenu jest jeszcze jeden w wiekszości ogrodów - my popryskamy ale sąsiad już nie. I bez problemu te parę metrów jak w przypadku ogrodu Danusi przspacerują sie te paskudztwa do nas bo zazwyczaj mamy smaczniejsze jedzonko. Ale z pewnoscią każdą walką z nimi zmniejszamy ich polulację a nie zwiększamy.
Gość byćobojętnymmmm. Goście. Napisano Kwiecień 21, 2013. Mam 27 lat od zawsze byłem bardzo wrażliwym i uczuciowym facetem, zawsze mocno się angażuję, zawsze daję z siebie 100% i nigdy
Site De Rencontre En Algerie Oran. Tradycyjnie Wiek Nowy pod koniec okresu karnawałowego urządzał we Lwowie Bal Prasy. Była to impreza przygotowana starannie, z wielkim rozmachem i licznymi atrakcjami w najlepszym lokalu we Lwowie. Na niej po prostu „wypadało bywać”. Anonsowana była zawczasu, tak żeby wszyscy zainteresowani mogli kupić bilety wejściowe. Zacznę jednak artykuł od kilku wskazówek, co do zachowania na balach karnawałowych, które ukazały się w Gazecie Porannej w rubryce Migawka: Migawka nietaktowna. Widzę zdziwione miny moich Szanownych Czytelników i Czytelniczek: dlaczego dzisiejsza „migawka” ma być „nietaktowna”?! – Proszę tylko nie myśleć, że pragnę omawiać jakieś zbyt drażliwe kwestje – broń Boże! Chciałabym pomówić o kwestji bardzo aktualnej w karnawale: o takcie i nietakcie. Wszelkie drobne nietakty dnia powszedniego są niczem w porównaniu z nietaktami balowymi, zwłaszcza jeżeli się unika nietaktów grubszych, jak np. zapytań, zwróconych do człowieka głuchego, zaczynających się od słów: „Czy słyszał pan?”, a mówiąc do ludzi zachmurzonych, należy unikać zwrotów o powodzeniu bliźnich itp. Kiedy przywdziejesz pożyczony frak, a na usta nałożysz fryzjerski uśmieszek, zapamiętaj o zaopatrzeniu się w trochę gotówki i zapasowych komplementów dla pan, kilka starych „wiców” dla ich mężów i całą pakę taktu. I tak: Jeżeli przy bufecie, między jednym szwagrem a drugim, nie zaproponujesz przyjacielowi pożyczki, to jest nietakt – ale jeżeli wypitej wódki nie zafundujesz – to są kpiny. Jeżeli młodziutkiej, uroczej panience zaproponujesz po tańcu, zamiast czekoladek lub owoców, kieliszek koniaku – to jest nietakt, ale jeżeli znanej aktorce zaproponujesz lemoniadę – to już są kpiny. Jeżeli kobiecie grubej powiesz, że twoim typem jest chudeusz – to jest nietakt, lecz jeśli jej powiesz, że „miss Europa” musi być szczupła jak „deseczka” – to jest bezczelność. Jeżeli nie pochwalisz sukni pani X – to jesteś nietaktowny. Ale jeżeli powiesz, że suknia jest równie piękna, jak suknia jej przyjaciółki – to są kpiny, ale jeżeli zauważysz, że przyjaciółka ma suknię piękniejszą – to już jest bezczelność! Bal karnawałowy w Kasynie Koła Literacko-Artystycznego we Lwowie. Grupa uczestniczek balu (fot. NAC) Ale wróćmy do głównego wydarzenia. Oto jak opisuje go Wiek Nowy: Bal Prasy. Ostatniem słowem tegorocznego karnawału lwowskiego był onegdajszy Bal Prasy. A to nie tylko dlatego, że był istotnie ostatnim z wielkich balów w tym roku, lecz i dlatego również, że wypadł tak wspaniale. Cala elita towarzyska, intelektualna i artystyczna Lwowa stawiła się w sobotę w salach Kasyna i Koła lit. – art. (przy ul. Akademickiej 13), aby, zgodnie z długoletnią tradycją, nadać temu balowi charakter wielkiego balu reprezentacyjnego. Istotnie był to bal nad bale, który zgromadził uczestników tylu, że sale kasynowe wydawały się chwilami za szczupłe dla pomieszczenia obecnych. Wprost niepodobna wymienić wszystkich osobistości, które zaszczyciły bal ten swoją obecnością. Dość powiedzieć, że były reprezentowane najrozmaitsze sfery naszego miasta (przytoczoną listę wojewodów, doktorów, prezesów, prezydentów, rektorów i innych znanych osobistości opuszczam – Licznie był reprezentowany świat artystyczny, literacki i dziennikarski. Bal rozpoczął się tradycyjnym polonezem. Prowadził go prezes Tow. Dziennikarzy Pol. red. Bron. Laskownicki z p. wojewodziną Garapichową, w drugiej parze szedł (opuszczam jak wyżej – a w dalszym ciągu długi szereg par przewijał się przez salę w takt dźwięków poloneza. Widok był imponujący, gdyż brało udział w polonezie kilkadziesiąt par. Po polonezie rozpoczęły się tańce pod sprawnem kierownictwem p. Bischofa, który jako główny aranżer nie dał po prostu wytchnąć obecnym, powołując ich do coraz to nowych tanów. Przegrywały do nich dwie orkiestry 40 pp., z których jedna była umieszczona na estradzie na sali, druga na galerji. I wrzała w ten sposób ochocza zabawa, wypełniona najrozmaitszymi tańcami, do rana. W przerwach posilała się publiczność przy suto zastawionych stołach bufetowych lub też raczyła się szampanem i likierami w efektownie przez inspektora Stahla okadzonym kiosku altanowym. Przez cały czas pełniła niezmordowanie służbę redakcja „Wiadomości balowych” redagując i drukując na miejscu biuletyny, których ukazały się trzy numery, w lot przez publiczność rozchwytane. Pracowała w tej ad hoc urządzonej redakcji cała znajdująca się na sali brać dziennikarska, lecz główny ciężar pracy spoczywał na barkach p. Raorta, który nieocenionym swym humorem wypełniał obficie szpalty biuletynów, red. Pełeńskiej, referentki toalet oraz Rofiego. Pamiątkowe znaczenie miały jednodniówki „Lwów-Prasie”, wydane przez P. B. P. Orbis, a wypełnione pracami poetów i literatów lwowskich. Panie wylosowywały przy wejściu piękne karnety, ofiarowane przez artystów-malarzy lwowskich, którzy zawsze z całą gotowością służą pracą i talentem humanitarnym celom Towarzystwa Dziennikarzy Polskich i urządzanych przez nie Balów Prasy. Podnieść to należy na tem miejscu z całym naciskiem i z serdeczną wdzięcznością. O tem, że toalety pań były przepiękne, a właścicielki ich urocze – rozpisywać się nie będziemy, gdyż trzeba by zapełnić całe szpalty opisami. Ograniczamy się tylko do stwierdzenia samego faktu bez wdawania się w szczegóły. Jednem słowem, Bal Prasy pod każdym względem wypadł świetnie i był istotnie wspaniałem zamknięciem tegorocznego karnawału. A że wypadł tak nadzwyczajnie, zasługa w tem wybitna pań, które zajmowały się jego przygotowaniem (pomijam kolejną wyliczankę – Praca ich wydała rezultat istotnie wspaniały. Konkurencyjne Słowo Polskie donosiło: Z balu prasy. Do najlepiej udałych zabaw obecnego karnawału należał jak zwykle bal prasy, który zgromadził najwykwintniejsze towarzyst. naszego miasta. Był to rzeczywiście bal reprezentacyjny. Trudno wyliczyć długi szereg gości — z przyjemnością stwierdzić się godzi, że byli wszyscy, zajmujący wybitne stanowiska w mieście, stawiły się najpiękniejsze panie, cała młodzież żądna wykwintnej zabawy. Bal rozpoczął się tradycyjnym polonezem, który zwyczajnie sprawia najwięcej kłopotu komitetowi, zanim bowiem ustawią się dalsze pary – pierwsze już idą w pląsy z czego powstaje niemiłe nieporozumienie, które jednak przebaczają prasie przezacni goście, wiedząc, że w tak olbrzymim tłumie trudno ustrzec się drobnych usterek. Nagrodziła tę małą przykrość ochocza zabawa, która nie opuszczała gości do białego ranka. Prowadził ten piękny korowód wytwornych pań i panów prezes Laskownicki z protektorką balu woj. Garapichową (resztę par pomijam – i dalej snuł się ten wykwintny korowód prowadzony umiejętną ręką wodzirejów. A toalety pań? Tu się niestety najsprytniejszy sprawozdawca nie wyzna. Tłómaczyła mi przez dwie godziny przeszło sympatyczna pani Helena, która zawsze spieszy mi z pomocą, gdy się wikłam w powodzi kolorów i nazw materii, ale mimo to nie potrafiłbym bez obrazy Hersego czy naszego Wrońskiego wywiązać się z tego zadania. Zanotowałem jeno, że wiele sukien było naprawdę wykwintnych, o których można by pisać całe poematy, przeważała złota i srebrna lama, creps de chine, crepe de satin, srebrne i złote aplikacje, batiki, skromność jednak górowała nad przepychem. I niech mi darują piękne panie, a żona odpuści, ale więcej patrzyłem na uśmiechnięte twarzyczki tancerek, zarumienione ochotą zabawy, na ich ruchy harmonijne i zgrabne figury niż na stroje. I było takich więcej, co mnie w oczach purytanów usprawiedliwi. A zabawa była wykwintnie swobodna, co niemałą zasługą dzielnych wodzirejów pp. Bischoffa, Teysserego i innych, którzy dokazywali cudów przy kadrylu i kotylionie. Nie dziw więc, że słońce już dawno pokonało sztuczne światło, a promienie jego bezceremonialnie głaskały piękne twarzyczki rozbawionych tancerek, a na sali jeszcze wciąż rozlegała się muzyka fox-trotta i bostona. I ja też z żalem opuszczałem salony Kasyna. Wielkim popytem cieszyły się na sali „Wiadomości balowe”, wydawane przez komitet redakcyjny w czasie balu. W dowcipnie urządzonym pokoju redakcyjnym zasiadł komitet redakcyjny z red. Laskownickim na czele. Redaktorowie tych „Wiadomości” pp. Cepnik, Hausnerowa M., Laskownicki J., Medyński, Pełeńska, Raort, Rofi, Szenderowicz L., Szenderowicz Wł. i Zawadzki wydali na sali trzy numery tej ulotki na miejscu pisane i „drukowane”, pełne humoru i pomysłu, które w lot rozchwytano. Wogóle, dzięki pracom Komitetu bal prasy tegoroczny był nadspodziewanie udatny. Gmach Kasyna Miejskiego we Lwowie (fot. Zygmunt Żywicki na stronach Gazety Porannej umieścił swoje karnawałowe wrażenie: Moje uwagi o karnawale. Nieznani sprawcy stworzyli po to karnawał, aby się ludzie bawili, co im sił starczy. Karnawał rozpoczyna się normalnie w styczniu i trwa szczególnie u nas przez całe życie. Widomą odznaką karnawału są pączki, które się dzielą na takie, które się kupuje i na inne, zwane „warszawskiemi”, ponieważ dostaje się je darmo. Niektórzy zjadają tzw. „chrust”, skąd powstała znowu popularna, ale monotonna piosenka: „Poczekaj Hańka tam u chrustu…” Podstawą ideową tego okresu są przedewszystkiem półkoszulki, które nadają ton zabawie i pewien półoficjalny charakter… Prasowanie spodni odgrywa przytem drugorzędną rolę… Do zabaw karnawałowych należą nadto bale, na których wszyscy są sztywni, nie wyłączając fraków, natomiast panie czują się równie źle i bez widoków matrymonialnych… Na rautach dzieje się to samo, jeden drugiego zachęca do zabawy, a wszyscy razem wpadają w nastrój sanacyjny, co się w gwarze proporcjonalnie łyczakowskiej nazywa „robieniem cmentarza…” Trzecią kategorją zabaw są: reduty czyli maskarady… W największej tajemnicy w domu, dziewczątka, a także i wdowy komponują kostjum, który ma być najoryginalniejszym… co w praktyce przedstawia się w ten deseń, że na sali jest sto bajader, jedna brzydsza od drugiej, dwustu maharadżów, pięciuset paziów, mnóstwo liljowych peruk. Na zabawie tego typu chodzi się wkoło siebie w pogoni za intrygą, której niema, ale która na dnie kieliszka bon-gout się odnajduje… Przed redutą reguluje się swój światopogląd w jakiejś taniej garkuchni kiszką hreczanną albo wątrobiąną, o ile jest się sercowym. Nad ranem siedzi się już przy dziesiątym stole w bufecie, czekając na fundatora… (czytaj przyszłego teścia). Pozatem ulubionym strojem jest smoking… (shocking…!). Tzw. dancingi są to zbiorowiska tancerzy obojga płci, nudzących się w murzyńskim rytmie: charlestona, bluesa, shimmy-fox-u. Zbiera się na nich elita społeczeństwa fikającego… Na zabawach karnawałowych urządza się przytem konkursy tańców. Tancerze są z reguły notowanymi kretynami i niekonsekwentnymi lokajami. Najsympatyczniejszą odmianą dancingów są imprezy nocne w lokalach, dostojnie nazwanych „barami”. Każdy gość zostaje atakowany przez stu kelnerów i pod terrorem musi za wino zapłacić 200 pr. więcej od ceny faktycznej… Urwipołcie, hochstaplerzy i utracjusze czują się tam najlepiej. Murzyn, walący ohydnie w bęben, wznieca wściekłość u froterów… mulat rżnie na „saksofonie” melodję, przypominającą śmierć barona, czy narodziny znajomego byka… A duet taneczny „Nella Fromboni i James Bencarton” (dawniej Mańka Gwóźdź i Antek Pożądała z Krzywczyc – przyp. mego przyjaciela…) jako pierrot i Kolombina wzbudzają swoimi manierami niesmak u reszty inteligentnej publiczności… (…) Natomiast poeta, podpisujący się jako Janek, wyraził swoje odczucia o karnawale wierszem: Ostatni dzień karnawałuDowiedziałem się wczoraj, że to dzisiaj właśnie –Któżby – to był przypuszczał? – karnawał już mnie ta wiadomość, bom nie wiedział zgoła,Że się budził w tym roku, – więc jak zasnąć zdoła?,I dziwi mnie ogromnie, gdy słyszę od ludzi,Że jutro niespodzianie wielki post się zbudzić się nie może, bowiem, nieugięty,Czuwa silniej i pilniej, niż ongi Piotr już post, jak świąteczna wielka jest makutra, –Cóż będzie, gdy się jeszcze powiększy od jutra?Janek Oryginalna pisownia została zachowana. Opracował Krzysztof SzymańskiTekst ukazał się w nr 2 (246) 29 stycznia – 15 lutego 2016
nowa100@gmail... zapytał(a) o 11:53 Jak sie bawic ? Jak sie bawić z psem co ma 5 lat? 0 ocen | na tak 0% 0 0 Odpowiedz Odpowiedzi kamilosek odpowiedział(a) o 12:42 Rzuczasz daleko patykiem. 0 0 blocked odpowiedział(a) o 12:00 bierzesz piłeczkę i mu rzucasz ,chociaż nie sądze że będzie taki skłonny do zabawy ...Moja ma 3lata i nie chce jej sie bawic...A ty mozesz spróbować patykiem...liczę na naj 0 1 Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub
... Początkujący Szacuny 13 Napisanych postów 176 Wiek 31 lat Na forum 14 lat Przeczytanych tematów 4406 Witam czy jak wezme koks i po tym clomid to i tak mi to zejdzie czy bende musial brac juz zawsze koks ??Jak to wyglonda potem ?? Prosze o odp Ekspert SFD Pochwały Postów 686 Wiek 32 Na forum 11 Płeć Mężczyzna Przeczytanych tematów 13120 Wyjątkowo przepyszny zestaw! Zgarnij 3X NUTLOVE 500 w MEGA niskiej cenie! KUP TERAZ ... Początkujący Szacuny 2 Napisanych postów 945 Na forum 14 lat Przeczytanych tematów 5560 co do omy to nie chodzi o to że omka jest dobra na 4ty 5ty czy 12ty cykl,chodzi o to ze trzeba posiadac jakas wiedze zeby ja wykorzystac a jak ktos ma wszystko dopięte to moze i sobie na 1szy brac chociaz w wielu przypadkach wychodzi z tego to => . "...po co te sceny że w tym życiu nic nie warto zrobić cokolwiek by się wybić ponad bagno..." ... lodzianin1 Moderator Ekspert Jest liderem w tym dziale Szacuny 70554 Napisanych postów 334729 Wiek 46 lat Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 1577858 zależy od ciebie możeswz poprzestać na jednym cyklu ... Początkujący Szacuny 1 Napisanych postów 418 Na forum 14 lat Przeczytanych tematów 6678 a jak myslisz ? nie nie bedziesz musial i wszysko tesz nie spadnie ... Początkujący Szacuny 13 Napisanych postów 176 Wiek 31 lat Na forum 14 lat Przeczytanych tematów 4406 mam jeden cykl na omce 10 strzalow potem dalej odzywyki robie (teraz tez mam)tylko taki przeskok robie na tej omce a sie boje ze potem i tak to zejdzie jak bende pakowal :/ ... Początkujący Szacuny 13 Napisanych postów 176 Wiek 31 lat Na forum 14 lat Przeczytanych tematów 4406 Moze sie jakis expert wypowie ?? z gory dzieki ... Początkujący Szacuny 0 Napisanych postów 127 Wiek 32 lat Na forum 14 lat Przeczytanych tematów 3725 10 strzalow omki jeszcze samej to cykl z doopy nabierzesz wody i zaraz to spadnie (no oczywiscie nie wszystko) dodaj do tego chociaz paczke mety ... Początkujący Szacuny 1 Napisanych postów 418 Na forum 14 lat Przeczytanych tematów 6678 1-5 omka 500mg/week 1-5 meta 20mg ed ... Ekspert Szacuny 1268 Napisanych postów 3116 Wiek 42 lat Na forum 14 lat Przeczytanych tematów 33435 Bedziesz bral do konca zycia...zycie na bombie uzaleznia Ja sam teraz schodze z cyklu ale juz mysle co kupic na nastepny ... Początkujący Szacuny 1 Napisanych postów 359 Na forum 14 lat Przeczytanych tematów 6555 Mimo nieciekawej tresci merytorycznej pierwszego posta ("bende" )temat jest naprawde swietny. Byl on juz poruszany pare razy, ale oddzielnego topika wlasnie na ten temat nie kojarze. powiedzcie szczerze, czy znacie kogos, kto zrobil jeden cykl i przestal sie w to bawic? i dalej cwiczy sobie na sucho, nie ciagnie go na nastepne cykle? nawet bawiac sie glupia kreatyna mozna zauwacyc tendencje, ze biorac staff jest "lepiej", wiem ze smieszne porownanie kreta a Saa, ale chodzi o sam fakt wejscia na cykl. kto sie w to wyebal bedzie koxil jeszcze dlugo. istotna jest roznica miedzy d****ami jedzacymi mete tonami bez pojecia, a tymi ktorzy koxuja z glowa i zyja dlugo i maja sie dobrze. ot takie przemyslenia ... Początkujący Szacuny 13 Napisanych postów 176 Wiek 31 lat Na forum 14 lat Przeczytanych tematów 4406 Wiec jaki z tego morał??To jak woda zejdzie reszta zostanie i se pojade na sucho to i tak bendzie zlatywac powoli ??:P ... Specjalista Szacuny 55 Napisanych postów 6800 Wiek 32 lat Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 95263 Bierszesz koks waga rosnie itp Odstawiasz, tracisz troche kg, ale nie wszystko, TO co nie spadlo mozna spokojnie utrzymywac , tylko nie mozna chlac jak swinia, miec diete oświęcimska i trenowac jak chlopiec z lopatka OwneD Off since 01-09-2010 r.
Pamiętam, że moja siostra wróciła przed laty zapłakana z klasówki z fizyki, bo nauczyciel (znakomity pedagog żywieckiego liceum, Rudolf Pieczara) zadał pozornie proste pytanie: "dlaczego żaglówka może płynąć pod wiatr?". Dla niej, jej kolegów i koleżanek pytanie było mordercze. Nawet większość żeglarzy, którzy instynktownie halsują w prawo i w lewo, nie wie, jakie prawa fizyki im to umożliwiają. Tym bardziej piłkarze, strzelający "rogale" z rzutu rożnego wprost do bramki, nie podejrzewają, że robią to dzięki temu samemu prawu, które żeglarzom pozwala płynąć tam, gdzie chcą, a nie tam, gdzie ich wiatry zaniosą. To samo prawo pozwala latać samolotom, dzieciom puszczać latawce, a tenisistom stosować "dropszoty". Fantastyczny postęp w sportowych osiągnięciach, bieganie szybciej, skakanie wyżej i dalej, posyłanie tenisowej piłki z jeszcze większą prędkością, przełamywanie kolejnych "niemożliwych do pokonania" barier stało się możliwe dzięki technologii, medycynie, ale także lepszemu zrozumieniu praw fizyki rządzących sportem i zabawą. Technologia dała tenisistom do ręki rakiety z kompozytów węglowych, biegaczom tartan, alpinistom Gore-tex, kolarzom tytanowe ramy rowerowe, tyczkarzom epoksydowe tyczki, Małyszowi cudowne skafandry i wiązania, a żeglarzom nienasiąkające żagle i nawigację GPS. Medycyna jest chyba mniej niewinna. Jej pomoc dla sportowców często polega na takim dopingu, którego nie da się wykryć albo który jest tak zaawansowany i na tyle nowy, że jeszcze nie zdelegalizowany. Ale i ona, przez dokładną znajomość fizjologii, pomaga dobrać dietę, rytm treningu, optymalne obciążenia. Fizyka jest w innej sytuacji. Jej wkład (poza wpływem na rozwój technologii, a także medycyny) polega na zrozumieniu tego, co właściwie dzieje się w czasie sportowych zmagań czy dziecięcej zabawy. Daje radość wynikającą ze świadomości tego, co robimy, dlaczego to robić możemy, jakie są granice bezpieczeństwa (po ich przekroczeniu zadziałają prawa, które sprawią, że ani wyniku, ani przyjemności nie osiągniemy). Wiele jest jednak przykładów, w których rozumienie praw fizyki pozwoliło dokonać przełomu w dyscyplinach sportowych czy rozpowszechnić nowe rodzaje zabaw i zabawek. Dla przykładu, Dick Fosbury na olimpiadzie w Meksyku zaprezentował nowy styl skakania wzwyż, tzw. flop. Zawodnik odpowiednio wyginając ciało sprawia, że przechodząc nad poprzeczką środek ciężkości ciała pozostawia jednak poniżej niej. Przy tej samej energii odbicia może więc pokonać większą wysokość. Prosta mechanika! W naszych szczęsnych czasach można wejść do księgarni w dużym mieście i wydać każdą kwotę pieniędzy na bardzo wartościowe i ciekawe książki. W małych miastach jest znacznie gorzej i nawet tam, gdzie przez lata, jak w moim rodzinnym Żywcu, były księgarnie nie gorsze od tej im. Bolesława Prusa w Warszawie, dziś znajdujemy najwyżej nędzne sklepiki z literaturą dewocyjną, podręcznikami, poradnikami i tandetnymi romansami. Co ciekawe, "niewidzialna (do tego stopnia, że nikt jej nigdy nie widział!) ręka wolnego rynku" sprawia, że choć (w dużym mieście!) możemy wydać pensję na dobre książki, to jeśli wejdziemy do księgarni z zamiarem kupienia konkretnej książki, niemal na pewno nie znajdziemy jej na półkach. Czas życia książki na sklepowej półce wydaje się krótszy niż cielęciny czy sandałów. Dlatego nie przestając się interesować nowościami, powinniśmy też zwracać uwagę na wznowienia. Ostatnio do księgarń trafiły wznowienia dwóch znakomitych książek popularnonaukowych, poświęconych fizyce sportu, zabaw i zabawek. Ich autorem jest nieżyjący już Krzysztof Ernst (1940-2003). Był profesorem Uniwersytetu Warszawskiego, wieloletnim dziekanem Wydziału Fizyki, eksperymentatorem w dziedzinie optyki, fizyki atomowej i cząsteczkowej. Przede wszystkim został w pamięci jako znakomity popularyzator nauki, a zwłaszcza fizyki. Jego imię nosi Nagroda i Medal Polskiego Towarzystwa Fizycznego za popularyzację fizyki. "Fizyka sportu" i "Einstein na huśtawce" są pasjonującymi lekturami, pozwalającymi każdemu, tak zawodowemu sportowcowi, jak i niedzielnym rekreacjuszom, zrozumieć, co się właściwie dzieje, gdy podejmują wysiłek fizyczny czy rozpoczynają zabawę. Lista tematów jest niezwykle obszerna. W książce o fizyce sportu znajdziemy takie tematy jak: lekkoatletyka (aż trzy rozdziały), skoki do wody, kolarstwo, tenis, piłka nożna, koszykówka, pływanie, narciarstwo, karate, sport samochodowy i powietrzny, wioślarstwo, łucznictwo, żeglarstwo. A wszystko to niemal bez wzorów, za to z wieloma ilustracjami. Lektura dla każdego: dzieci, kobiet, starców, ale także uczonych kolegów fizyków. Nawet ci ostatni z pewnością dowiedzą się wielu rzeczy, które może ich nie zaskoczą, ale na które wcześniej nie zwracali uwagi. W książce o zabawach i zabawkach Ernst zajmuje się między innymi: piłką golfową, tytułową huśtawką, żonglowaniem, bumerangiem, dominem, bungee, jojo, latawcami, kalejdoskopami, wesołym miasteczkiem, roller coasterem, bączkami, bańkami mydlanymi, kręglami, bilardem, a nawet... latającymi talerzami. I tu żadnych wzorów, wszystko tłumaczone na palcach, rysunkami, prostymi analogiami. Mój przyjaciel Andrzej Drukier często powtarzał starą, mądrą zasadę: "jak coś robisz, to rób, jak siedzisz, to siedź, jak idziesz, to idź, jak mówisz, to mów, jak śpisz, to śpij...", itd. Całkowicie się z nim zgadzałem. Zgodnie z tą zasadą uważałem, że jak się uczysz, to się ucz, jak popularyzujesz, to popularyzuj, jak uprawiasz sport, to uprawiaj, a jak się bawisz, to się baw. Nie miałem racji. Ernst przekonał mnie, że można się bawić i uczyć fizyki, grać w tenisa i poznawać równanie Bernoulliego. Gdyby książki Krzysztofa Ernsta były w księgarniach w moich (i mojej siostry) czasach licealnych, obyłoby się bez łez po klasówce z fizyki. Dla każdego, kto je przeczyta, będzie oczywiste, dlaczego żaglówka może płynąć pod wiatr... Krzysztof Ernst, Fizyka sportu Warszawa 2010, Wydawnictwo Naukowe PWN. Krzysztof Ernst, Einstein na huśtawce, czyli fizyka zabaw, gier i zabawek Warszawa 2010, Prószyński i S-ka.
Zabawa na świeżym powietrzu to dla najmłodszych najlepszy sposób na spędzenie wolnego czasu. Dzieciaki uwielbiają hasać po miejskich placach zabaw. Drabinki, zabawki, zjeżdżalnie, piaskownice – tam czują się jak ryby w wodzie. Dają ujście młodzieńczej energii, a przy okazji zawierają nowe przyjaźnie z rówieśnikami. Rodzice w tym czasie mogą nieco odetchnąć na ławeczce spędzając czas na rozmowie lub oddając się lekturze. Oni najlepiej wiedzą, że dzieci to nieokiełznany żywioł i czasem te młodzieńcze zabawy dają się we znaki nie tylko rodzicom. Uwielbiane przez dzieciaki zabawkowe urządzenia z placów zabaw też czasem potrzebują odpoczynku, a konkretnie remontu. Tu urwał się uchwyt, tam obluzował stopień, tutaj znów odpadła farba. No cóż, zdarza się, a zabawa z takimi defektami do przyjemnych nie należy. Dlatego Miasto Białogard przeprowadziło szereg niezbędnych napraw na miejskich placach zabaw, by dzieci mogły dobrze się bawić, a przede wszystkim bezpiecznie. Do renowacji obiektów dziecięcych szaleństw wybrano Usługowy Zakład Ślusarsko – Spawalniczy Marek Klimowski. Firma, zgodnie z umową, przeprowadziła w kwietniu wszystkie niezbędne prace. Na placu przy ul. Wyspiańskiego naprawiono huśtawkę i ścianki boczne na podjeździe w Skate Parku. Przy ul. Nowowiejskiego i ul. Raczyńskiego naprawiono i pomalowano ławki. Renowacji wymagała także piaskownica na placu przy ul. Kisielice Duże. Wymieniono uszkodzone elementy zabawkowych urządzeń na placach przy ul. Gryfitów, Kołobrzeskiej i Ks. Czesława Berki. Wyliczać wszystkie prace, naprawy, wymiany można by jeszcze długo, lecz najważniejszą informacją jest ta, że dzieci nadal mogą wygodnie i bezpiecznie korzystać ze swoich ulubionych miejsc zabaw i wypoczynku. Zresztą nie ma co gadać, trzeba iść i się bawić.
problem jak sie bawic to chlac