Kliknij tutaj --> 🐙 czy można iść do bierzmowania w innej parafii

wcześniej jak należałam do starej parafii to do bierzmowania trzeba byłó: mieć podpisane wszystkie Msze, 10 majówek i różańców, 3 gorzkie żale, drogi krzyżowe i roraty, wszystkie pierwsze piątki miesiąca + spowiedź, zaliczyć 25 modlitw, 101 pytań i 3 takie teksty na temat bierzmowania, na egzaminie trzeba było powiedzieć coś o swoim patronie i ksiądz mógł cie zapytać Nie ma opcji aby opuścić wycieczkę! W związki z tym czy mogè przyjąć Sakrament Bierzmowania w innej parafii? Ta, można. Tylko o ile się nie mylę to ksiądz musi wyrazić zgodę. Zobacz 6 odpowiedzi na pytanie: Czy mogę iść do bierzmowania w innej parafi? Przyjęcie do seminarium wymaga wielu przygotowań i złożenia odpowiednich dokumentów. Najważniejsze z nich to: metryka chrztu, świadectwo bierzmowania oraz ukończenia szkoły średniej, opinia katechety lub księdza z parafii, z której pochodzisz i odpowiedni wniosek o przyjęcie do seminarium. Czy można iść do seminarium bez matury? Takim śladem jest dedykacja do książki. Bez względu na to, czy jest to, dedykacja dla mamy, dziecka, czy też dedykacja do książki na urodziny, będzie ona znakomitą pamiątką na lata. Oczywiście, nie każdy z nas ma gotowy pomysł na takie rozwiązanie. Podpowiadamy jak napisać dedykacje do książki. Anita. – Rodzice kandydatów do bierzmowania, którzy przyjęli sakrament Chrztu Św. w innej parafii niż parafia pw. Matki Bożej Różańcowej zobowiązani są przedłożyć do końca roku kalendarzowego świadectwo chrztu dziecka. Niedopełnienie tej ważnej formalności będzie podstawą do niedopuszczenia do bierzmowania. Site De Rencontre En Algerie Oran. BIERZMOWANIE 2017: ZMIANY, PRZEBIEG, NOWE ZASADY. Polscy biskupi postanowili ujednolicić zasady dotyczące bierzmowania. Chodzi o to, aby bierzmowanie jak i przygotowanie do sakramentu wyglądało tak samo w całej Polsce. Nowy dokument sporządzony przez Konferencję Episkopatu Polski, określa minimalny zakres formacji, która powinna być prowadzona w każdej parafii. Określa też zakres bezpośredniego przygotowania do przyjęcia sakramentu bierzmowania. Zawiera 36 punktów według, których ma być prowadzone bierzmowanie. BIERZMOWANIE 2017: ZMIANY, PRZEBIEG, NOWE ZASADYSakrament bierzmowania jest zwany sakramentem dojrzałości i polega na przyjęciu przez osobę daru Ducha Świętego. Bierzmowanie wyciska w duszy niezniszczalny znak, „znamię”, pieczęć Ducha Świętego, która jest symbolem całkowitej przynależności do Chrystusa i trwałego oddania się na Jego służbę (por. KKK 1304).Dokument powstał podczas 375. Zebrania Plenarnego KEP, które miało miejsce w Warszawie 13 i 14 marca 2017 TEŻ:Nowe grzechy: spowiedź należy uzupełnić o nowe przewinieniaJednym ze wskazań jest to, że uprzywilejowanym miejscem przygotowania do sakramentu bierzmowania powinna być parafia zamieszkania, a nie parafia, na terenie której znajduje się szkoła. W przygotowaniach ma uczestniczyć cała wspólnota parafialna poprzez modlitewne towarzyszenie młodzieży i świadectwo przygotowaniach do bierzmowania powinni brać też udział rodzice kandydata. Ma to być minimum 5 2017: NOWE ZASADYKolejna nowość to wskazanie, aby kandydat zachował imię chrzcielne, jeśli jest związane z patronem chrześcijańskim. W takim przypadku kandydat może wybrać imię świętego, który będzie dla niego wzorem życia chrześcijańskiego. Kryterium wyboru imienia nie powinno być związane z jego atrakcyjnością, ale pięknem życia tego, kogo wybiera się za patrona. Przystępujący do sakramentu bierzmowania pozostawiając imię chrzcielne lub przyjmując nowe, powinni zapoznać się z życiorysem swojego patrona, uświadamiając sobie przymioty, które chcieliby naśladować w też wskazanie, aby świadkami bierzmowania byli rodzice chrzestni, aby w ten sposób zaznaczyć jedność sakramentów chrztu i bierzmowania. Rodzice chrzestni powinni być świadkami, o ile w dalszym ciągu są wierzącymi i praktykującymi katolikami. Tam gdzie nie jest to możliwe świadkiem może być osoba, która już przyjęła wszystkie sakramenty inicjacji chrześcijańskiej, ukończyła 16. rok życia oraz jest wierzącym i praktykującym katolikiem. W dokumencie czytamy też, że można zachować zwyczaj, że świadkiem bierzmowania jest osoba tej samej płci co kandydat i świadkami nie mogą być naturalni rodzice bierzmowanego. Świadkowie powinni brać udział w przygotowaniach kandydata do 2017: PRZYGOTOWANIEPowinno odbyć się minimum 30 spotkań formacyjnych przewidzianych: 5 z nich to celebracje liturgiczne, będące odpowiedzią na usłyszane kandydatów będzie miała pięć etapów (również spotkania z rodzicami powinny odbywać się po każdym etapie i powinny podejmować takie zagadnienia, jak odpowiedzialność za własną wiarę i przekaz wartości religijnych swoim dzieciom, odpowiedzialność za Kościół i wspólnotę parafialną, konieczność nieustannego nawracania się i przebaczania w rodzinie, przeżywanie niedzieli i uroczystości religijnych w kościele i rodzinie katolickiej i przygotowanie rodziny do właściwego przeżycia uroczystości bierzmowania i podjęcie działań apostolskich przez jej członków):BIERZMOWANIE 2017: FORMACJAI etap formacji: Wierzę w Jezusa ChrystusaII etap formacji: Wierzę w KościółIII etap formacji: Chcę się nawrócićIV etap formacji: Chcę żyć EucharystiąV etap formacji: Jestem gotowyKandydaci do bierzmowania powinni angażować się w życie parafii: powinni włączać się aktywnie w życie parafii (działalność charytatywna, wolontariat, troska o czystość i wystrój kościoła, pomoc w organizacji wydarzeń o charakterze religijno-kulturalnym itp.). Ma to służyć większej integracji ze wspólnotą wierzących w dalszym życiu chrześcijańskim po przyjęciu sakramentu jest wpisane w istotę mszy świętej wg. objawień Cataliny Rivas Jest to świadectwo, które muszę i chcę dać całemu światu dla większej chwały Bożej i dla zbawienia tych, którzy chcą otworzyć serca Panu. Także po to, by wiele osób konsekrowanych Bogu na nowo roznieciło w sobie ogień miłości do Chrystusa; niektórzy z nich mają ręce posiadające władzę, by uobecniać Go w tym świecie, tak by stał się naszym pokarmem. Dla innych, aby przełamali "praktykę rutyny" w przyjmowaniu Go i na nowo ożywili w sobie zadziwienie nad codziennym spotkaniem z Miłością. I dla moich świeckich braci i sióstr na całym świecie, aby żyli wielkodusznie tym największym Cudem: celebracją Eucharystii. Była to wigilia uroczystości Zwiastowania i członkowie naszej grupy przystąpili do Sakramentu Pojednania. Niektóre panie z grupy modlitewnej nie mogły tego uczynić, więc przełożyły Sakrament na następny dzień przed Mszą Świętą. Kiedy przyszłam do Kościoła przed Mszą Św. następnego dnia, trochę późno, Arcybiskup i kapłani już wychodzili z zakrystii. Dziewica Maryja powiedziała swoim słodkim kobiecym głosem, który działa na duszę: "Dzisiaj jest dzień nauki dla ciebie i chcę, abyś zwróciła szczególną uwagę na to, czego będziesz świadkiem. Wszystkim, czego dziś doświadczysz, masz podzielić się z całą ludzkością." Byłam głęboko wzruszona, nie rozumiejąc dlaczego, ale starałam się być bardzo uważna. Pierwszą rzeczą, na którą zwróciłam uwagę, był chór pięknych głosów, który śpiewał jakby z oddali. Na chwilę muzyka przybliżała się, a następnie oddalała jak odgłos wiatru. Akt Pokuty Arcybiskup rozpoczął Mszę Świętą, i gdy doszedł do Aktu Pokuty, Najświętsza Dziewica powiedziała: "Z głębi serca proś Pana o przebaczenie swoich win, które Go obraziły. W ten sposób będziesz mogła godnie brać udział w tym przywileju, jakim jest Msza Św." Przez ułamek sekundy pomyślałam: Na pewno jestem w stanie łaski Bożej; wczoraj wieczorem poszłam do spowiedzi. Matka Boża odpowiedziała: "Czy sądzisz, że od wczorajszego wieczoru nie obraziłaś Boga? Pozwól mi przypomnieć ci o kilku rzeczach. Kiedy wyszłaś z domu idąc tutaj, dziewczyna, która ci pomaga podeszła do ciebie i poprosiła o coś, a ty, ponieważ byłaś spóźniona, nie odpowiedziałaś jej zbyt miło. To był brak miłości z twojej strony, a ty mówisz, że nie obraziłaś Boga...? W drodze tutaj, autobus wjechał na dróżkę, którą szłaś i omal cię nie potrącił. Odniosłaś się do tego biednego człowieka w sposób nieodpowiedni, zamiast modlić się i przygotowywać do Mszy. Zabrakło ci miłości i straciłaś pokój i cierpliwość. I mówisz, że nie zraniłaś Boga? Przychodzisz w ostatniej minucie, gdy procesja celebransów już wychodzi, by celebrować Mszę Św... i zamierzasz uczestniczyć bez uprzedniego przygotowania..." Odpowiedziałam: "Dobrze, moja Matko, nie mów już nic więcej. Nie musisz mi przypominać więcej, bo umrę ze smutku i wstydu." Spóźnianie się na msze świętą "Dlaczego wy wszyscy musicie przychodzić w ostatnim momencie? Powinniście przychodzić wcześniej, aby móc się pomodlić i prosić Pana, aby zesłał Swojego Ducha Świętego, który może udzielić wam pokoju i oczyścić z ducha świata, waszych kłopotów, problemów i rozproszeń, aby uzdolnić was do przeżywania tego tak świętego momentu. Jednakże, przychodzicie prawie w momencie, gdy celebracja się już zaczyna i uczestniczycie jak w zwykłym wydarzeniu bez żadnego duchowego przygotowania. Dlaczego? To jest największy z Cudów. Przychodzicie przeżywać moment, gdy Najwyższy Bóg udziela swojego największego daru i nie potraficie go docenić." Tego było już dosyć. Czułam się tak źle, że miałam aż nadto, by prosić Boga o przebaczenie. Nie tylko z powodu win tego dnia, ale także za te wszystkie przypadki, kiedy podobnie jak wielu innych ludzi czekałam, kiedy kapłan skończy homilię, by wejść do kościoła. Także za te przypadki, gdy nie wiedziałam lub nie chciałam zrozumieć, co to znaczy być tutaj, i za te, kiedy moja dusza była pełna ciężkich grzechów i miałam śmiałość brać udział we Mszy Św. Chwała na wysokości Bogu! Była to uroczystość i miało być odmawiane Chwała. Matka Bożą powiedziała: "Wychwalaj i błogosław całym swoim sercem Świętą Trójcę, uznając, że jesteś jednym z Jej stworzeń." Jakże inne było to Chwała! Nagle zobaczyłam siebie w odległym miejscu pełnym światła, przed Majestatem Tronu Boga. Z tak wielką miłością dziękowałam Bogu, gdy powtarzałam: "Dla Twojej wielkiej chwały, wychwalamy Cię, błogosławimy Ciebie, uwielbiamy Ciebie, oddajemy Ci chwałę, dziękujemy Ci, Panie Boże, Królu Nieba, Boże Ojcze Wszechmogący." I przypomniałam sobie ojcowską twarz Ojca, pełną dobroci. "Panie Jezu Chryste, Jednorodzony Synu Ojca, Panie Boże, Baranku Boży, Ty gładzisz grzechy świata..." A Jezus był przede mną, z twarzą pełną łagodności i Miłosierdzia... "Bo tylko Tyś jest Święty, tylko Tyś jest Panem, tylko Tyś Najwyższy, Jezu Chryste z Duchem Świętym..." Bóg pięknej Miłości. Ten, który w tej chwili sprawił, że cała moja istota drży... I poprosiłam: "Panie, wybaw mnie od wszelkiego zła. Moje serce należy do Ciebie. Mój Boże, ześlij mi Twój pokój, żebym mogła osiągnąć jak największe korzyści z Eucharystii i żeby moje życie mogło przynieść jak najlepsze owoce. Duchu święty, przekształć mnie, działaj we mnie, prowadź mnie. O Boże, udziel mi darów, których potrzebuję, by lepiej Ci służyć!" Przyszedł czas Liturgii Słowa i Dziewica Maryja kazała mi powtarzać: "Panie Boże, chcę słuchać Twojego Słowa i przynieść obfity owoc. Niech Twój Święty Duch oczyści wnętrze mojego serca, aby Słowo Boże wzrastało i rozwijało się, oczyszczając moje serce, tak by było dyspozycyjne." Matka Boża powiedziała: "Módl się w sposób następujący: (i ja powtarzałam) Panie, ofiaruję wszystko czym jestem, wszystko co posiadam, wszystko co mogę. Kładę wszystko w Twoje Ręce. Kształtuj tę małą istotę, którą jestem. Przez zasługi Twojego Syna przekształć mnie, Wszechmogący Boże. Proszę Cię za moją rodzinę, moich dobroczyńców, za każdego członka Apostolatu, za wszystkich, którzy walczą przeciwko nam, za tych, którzy polecają się moim ubogim modlitwom. Naucz mnie kłaść moje serce jakby na ziemi przed nimi, żeby mogli iść bardziej miękko. Oto jak modlili się Święci; oto jak pragnę, byście wszyscy robili." Oto jak Jezus prosi nas, byśmy się modlili, żebyśmy kładli nasze serca jakby na ziemi, żeby inni nie czuli twardości, ale raczej żebyśmy łagodzili ból ich kroków. Kilka lat później czytałam książkę z modlitwami świętego, którego bardzo kocham, Jose Maria Escriva de Balaguer, i w tej książce znalazłam modlitwę podobną do tej, której nauczyła mnie Najświętsza Dziewica. Może modlitwy tego Świętego, któremu zawierzyłam siebie, podobały się Matce Bożej. Przygotowanie darów ofiarnych Nagle zaczęły powstawać jakieś postacie, których wcześniej nie widziałam. Wyglądało to tak, jakby u boku każdej osoby obecnej w Katedrze, pojawiła się inna osoba i wkrótce cała Katedra zapełniła się młodymi pięknymi ludźmi. Byli oni ubrani w białe szaty i skierowali się do głównej nawy, a następnie podeszli do ołtarza. Matka Boża powiedziała: "Patrz. To są Aniołowie Stróżowie wszystkich ludzi, którzy są tutaj. To jest moment, kiedy twój Anioł Stróż zanosi twoje ofiary i prośby przed Ołtarz Boga." Byłam zdumiona, bo te istoty miały tak piękne twarze, tak promieniujące, że nie można sobie tego wyobrazić. Ich oblicza były bardzo piękne, niemalże z kobiecymi rysami; budowa ciała, ręce, postawa były męskie. Ich bose stopy nie dotykały podłogi, jakby się prześlizgiwały. Procesja była bardzo piękna. Niektórzy z nich nieśli coś, jakby złote misy z czymś, co lśniło jak złociste światło. Matka Boża powiedziała: "To są Aniołowie Stróżowie ludzi, którzy ofiarują tę Mszę Świętą w wielu intencjach, tych którzy są świadomi co znaczy ta celebracja. Oni mają coś do ofiarowania Bogu (...) Ofiaruj siebie w tej chwili... ofiaruj swoje smutki, bóle, nadzieje, radości, prośby. Pamiętaj, ze Msza Św. ma nieskończoną wartość. Dlatego bądź hojna w ofiarowaniu i proszeniu." Za pierwszymi Aniołami szli następni, którzy nie mieli niczego w rękach; szli z pustymi rękami. Maryja powiedziała: "To są Aniołowie ludzi, którzy są tutaj ale nigdy niczego nie ofiarują. Nie są zainteresowani tym, by przeżywać każdy moment Mszy Św. i nie mają darów, by je zanieść przed Ołtarz Boga." Na końcu procesji szli inni Aniołowie, którzy byli raczej smutni, z rękami złożonymi do modlitwy, ale ze spuszczonymi oczami. "To są Aniołowie Stróżowie ludzi, którzy są tutaj ale nie chcą być, to znaczy ci, którzy zostali zmuszeni do przyjścia, którzy przyszli z obowiązku ale bez żadnego pragnienia uczestniczenia we Mszy Św. Aniołowie idą smutni, ponieważ nie mają nic do zaniesienia przed Ołtarz poza własnymi modlitwami. Nie zasmucajcie swojego Anioła Stróża. Proście o wiele, proście o nawrócenie grzeszników, o pokój w świecie, za waszych sąsiadów, za tych, którzy proszą was o modlitwę. Proście, proście o wiele, ale nie tylko za was samych, ale także za wszystkich. Pamiętajcie, że ofiara która najbardziej podoba się Panu jest ta, kiedy ofiarujecie siebie samych jako ofiarę całopalną, tak żeby Jezus mógł zstąpić i przekształcić was przez swoje zasługi. Co wy macie do ofiarowania Ojcu sami z siebie? Nicość i grzech. Ale ofiarowanie siebie samego złączone z zasługami Jezusa podoba się Ojcu." Widok tej procesji był tak piękny, że trudno byłoby porównać go z czymkolwiek. Te wszystkie niebiańskie istoty pochylające się przed ołtarzem, niektóre zostawiające swoje ofiary na podłodze, inne prosternujące się z czołem prawie dotykającym ziemi. Skoro tylko przybyły do ołtarza, zniknęły mi z oczu. Nadszedł końcowy moment Prefacji i kiedy całe zgromadzenie mówiło: "Święty, Święty, Święty", nagle wszystko co znajdowało się za celebransami zniknęło. Za Arcybiskupem z lewej strony tysiące aniołów ukazało się po przekątnej, mali aniołowie, wielcy aniołowie, aniołowie z dużymi skrzydłami, aniołowie z małymi skrzydłami, bez skrzydeł. Tak jak poprzedni wszyscy byli ubrani w białe szaty kapłańskie lub ministranckie. Każdy z nich ukląkł ze złożonymi rękami i pochylił głowę ze czcią. Słychać było piękną muzykę jakby wiele chórów z różnymi głosami, wszyscy śpiewali unisono razem z ludźmi: Święty, Święty, Święty... Konsekracja Nadszedł moment Konsekracji, najcudowniejszy z Cudów. Za Arcybiskupem z prawej strony pojawiło się mnóstwo ludzi, także po przekątnej. Byli oni ubrani w identyczne tuniki ale w kolorach pastelowych: różowych, zielonych, jasnoniebieskich, liliowych, żółtych, jednym słowem w różnych i bardzo ciepłych kolorach. Ich twarze były także jaśniejące, pełne radości. Zdawali się być w tym samym wieku. Można było zauważyć (nie potrafię powiedzieć dlaczego), że byli ludźmi w różnym wieku, ale ich twarze wyglądały jednakowo, bez zmarszczek, szczęśliwe. Wszyscy oni także uklękli na śpiew "Święty, Święty, Święty Pan..." Matka Boża powiedziała: "To są dusze wszystkich Świętych i błogosławionych w Niebie. Pomiędzy nimi są dusze twoich krewnych, którzy już się cieszą oglądaniem Boga." Następnie zobaczyłam Ją dokładnie po prawej stronie Arcybiskupa, krok za celebransem. Była zawieszona odrobinę nad podłogą, klęcząc na jakimś bardzo solidnym przezroczystym i jednocześnie jaśniejącym materiale jakby czystej wodzie. Najświętsza Dziewica, z rękami złożonymi patrzyła z uwagą i szacunkiem na celebransa. Stamtąd mówiła do mnie, ale bez słów prosto do serca, nie patrząc na mnie: "Dziwi cię to, że stoję za Arcybiskupem, nieprawdaż? Tak właśnie powinno być... Z całą miłością, jaką Syn mi daje, On nie udzielił mi godności, której udzielił kapłanom; uobecniania codziennego Cudu moimi rękami, tak jak to oni robią swoimi kapłańskimi rękami. Dlatego czuję głęboki szacunek dla kapłanów i dla cudu, którego Bóg dokonuje przez nich, co skłania mnie do uklęknięcia za nimi." O mój Boże, jak wielką godność, jak wielką łaskę wlewa Bóg w dusze kapłańskie, a ani my, a może niektórzy z nich także, nie jesteśmy tego świadomi. Za ołtarzem ukazały się cienie ludzi w szarych kolorach z rękami wzniesionymi. Matka Boża powiedziała: "To są błogosławione dusze z czyśćca, którzy czekają na wasze modlitwy, by mogły być uwolnione. Nie przestawaj modlić się za nie. Oni modlą się za was ale nie mogą modlić się za siebie. Ty masz się za nie modlić, aby pomóc im wyjść z czyśćca, aby mogli być z Bogiem i cieszyć się Nim wiecznie. Teraz to widzisz; jestem tutaj przez cały czas. Ludzie idą na pielgrzymki, szukają miejsc, gdzie się ukazałam. Jest to dobre z powodu łask, które tam otrzymają. Ale w żadnym objawieniu, w żadnym innym miejscu nie jestem bardziej obecna niż w czasie Mszy Świętej. Zawsze Mnie znajdziesz u stóp ołtarza, gdzie jest odprawiana Eucharystia. U stóp Tabernakulum, pozostaję z aniołami, ponieważ jestem zawsze z Jezusem." Widzieć piękne oblicze Matki w chwili odmawiania słów "Święty, Święty, Święty...", a także innych z promieniejącymi twarzami, rękami złożonymi, oczekującymi na cud, który się nieustannie powtarza, było przebywaniem jakby w samym niebie. I pomyśleć, że są ludzie, którzy w tym momencie mogą być rozproszeni rozmową. Boli mnie, gdy mówię, że wielu mężczyzn, więcej niż kobiet stoi ze skrzyżowanymi rękami jakby składając hołd tak jak równemu sobie. Maryja powiedziała: "Powiedz wszystkim, że człowiek nie jest nigdy bardziej człowiekiem niż kiedy zgina kolana przed Bogiem." Celebrans wypowiedział słowa Konsekracji. Był on człowiekiem normalnego wzrostu, ale nagle zaczął rosnąć, napełniając się światłem, nadzwyczajnym światłem koloru pomiędzy bielą i złotem, które go ogarnęło i stało się bardzo silne wokół głowy. Z tego powodu nie mogłam dostrzec rysów. Kiedy podniósł Hostię zobaczyłam Jego ręce. Na wierzchu dłoni miał jakieś znaki, z których emanowało dużo światła. To był Jezus! To On otaczał Sobą celebransa, otaczał z miłością jego ręce. W tym momencie Hostia zaczęła rosnąć i stała się wielka. Ukazała się cudowna twarz Jezusa patrzącego na swój lud. Instynktownie chciałam pochylić głowę i Matka Boża powiedziała: "Nie patrz w dół. Patrz w górę i kontempluj Go. Wymień z Nim spojrzenia i powtórz modlitwę z Fatimy: Boże, wierzę w Ciebie, wielbię Ciebie, ufam Tobie i kocham Ciebie. Proszę, przebacz tym, którzy nie wierzą, nie uwielbiają, nie ufają i nie kochają Ciebie. ...Przebaczenie i Miłosierdzie... A teraz powiedz Mu, jak bardzo Go kochasz i złóż hołd Królowi Królów." Wypowiedziałam te słowa i wydawało się, jakbym była jedyną, na którą On patrzył z ogromnej Hostii. Ale poznałam, że w taki sposób z pełnią miłości spogląda na każdą osobę. Pochyliłam głowę czołem dotykając ziemi, jak to czynili wszyscy aniołowie i błogosławieni z nieba. Przez ułamek sekundy dziwiłam się, jak Jezus przybrał ciało celebransa i jednocześnie był w środku Hostii. Kiedy celebrans położył Hostię, wrócił do normalnych rozmiarów. Łzy płynęły z moich oczu; nie mogłam wyjść z podziwu. Za chwilę Arcybiskup wypowiedział słowa Konsekracji nad winem, i gdy słowa były wymawiane, ukazało się światło z nieba w tle. Ściany i sufit kościoła zniknęły. Wszędzie była ciemność poza błyszczącym światłem z ołtarza. Nagle zobaczyłam zawieszonego w powietrzu Ukrzyżowanego Jezusa. Widziałam Go od głowy do dolnej części piersi. Belka krzyża była podtrzymywana przez jakieś duże, silne ręce. Ze środka tego jasnego światła wyszło małe światełko podobne do lśniącego małego gołębia, który przefrunął szybko nad kościołem. Spoczął na lewym ramieniu Arcybiskupa, który dalej ukazywał się jako Jezus. Mogłam rozpoznać Jego długie włosy, jaśniejące rany i ogromne ciało, ale nie mogłam dostrzec twarzy. W górze był Ukrzyżowany Jezus, z głową opartą na prawym ramieniu. Mogłam kontemplować Jego twarz, zbite ramiona i poszarpane ciało. Po prawej stronie klatki piersiowej miał ranę, z której tryskała krew w kierunku lewej strony, a na prawo coś, co wyglądało jak woda, ale było bardzo błyszczące. Wyglądało to bardziej jak strumienie światła wychodzące w kierunku wierzących i poruszające się w prawo i w lewo. Byłam zdumiona ilością Krwi, która spływała do kielicha. Myślałam, że się przeleje i zabarwi cały ołtarz, ale ani jedna kropla się nie rozlała. W tym momencie Maryja powiedziała: "To jest cud nad cudami. Powiedziałam ci przedtem, że Bóg nie jest ograniczony ani czasem ani przestrzenią. W chwili Konsekracji, całe zgromadzenie jest zabierane do stóp Kalwarii w chwili krzyżowania Jezusa." Czy ktokolwiek może to sobie wyobrazić? Moje oczy tego nie mogą dostrzec, ale my wszyscy jesteśmy tam w momencie, gdy krzyżują Jezusa. A On prosi Ojca o przebaczenie nie tylko dla tych, którzy Go zabili, ale także o przebaczenie wszystkich naszych grzechów: "Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią." Od tego dnia nie dbam o to, że świat sądzi iż jestem szalona, ale proszę każdego, żeby uklęknął i próbował żyć z całego serca, z całą wrażliwością, na którą go stać, przywilejem, który daje nam Bóg. Kiedy mieliśmy odmawiać Ojcze Nasz, Pan przemówił po raz pierwszy w czasie celebracji: "Poczekaj, chcę, żebyś się modliła z największą głębią do jakiej jesteś zdolna. W tej chwili przypomnij sobie osobę lub osoby, które wyrządziły ci wielką krzywdę w ciągu życia, tak żebyś je serdecznie uścisnęła i powiedziała im z serca: "W Imię Jezusa przebaczam wam i życzę wam pokoju. W Imię Jezusa proszę was o przebaczenie i życzenie mi pokoju. Jeśli osoba jest godna pokoju, otrzyma go i poczuje się lepiej. Jeśli osoba nie jest zdolna otworzyć się na ten pokój, wróci on do twojego serca. Nie chcę, żebyś otrzymywała lub ofiarowała pokój, gdy nie jesteś zdolna przebaczyć i pierwsza odczuć go w swoim sercu."(...)"Uważaj na to, co robisz", kontynuował Pan, "powtarzasz w Ojcze Nasz: przebacz nam nasze winy, jako i my przebaczamy tym, którzy zawinili względem nas. Jeśli jesteś zdolna przebaczyć, ale nie zapomnieć, jak niektórzy mówią, stawiasz warunki przebaczeniu Boga. Mówisz: Przebaczasz mi tylko tak jak ja jestem zdolna przebaczyć, ale nie więcej." Nie wiem, jak wytłumaczyć swój ból, jak bardzo możemy ranić Boga. I jak bardzo możemy ranić siebie samych przez tyle urazów, złych uczuć i niepochlebnych rzeczy, które rodzą się z naszych uprzedzeń i nadwrażliwości. Przebaczyłam; przebaczyłam z serca i poprosiłam o przebaczenie wszystkich ludzi, których zraniłam kiedykolwiek, aby odczuć pokój Boży. Celebrans powiedział, "obdarz nas pokojem i jednością..."a następnie, "pokój Pański niech będzie z wami wszystkimi." Nagle zobaczyłam, że pomiędzy niektórymi (nie wszystkimi) ludźmi, którzy się ściskali, pojawiło się bardzo intensywne jasne światło. Wiedziałam, że to był Jezus i prawie że rzuciłam się, by uścisnąć osobę obok mnie. Naprawdę mogłam odczuć uścisk Pana w tym świetle. To On mnie uścisnął udzielając mi swojego pokoju, ponieważ w tym momencie byłam zdolna przebaczyć i usunąć z serca cały żal do innych. Tego właśnie chce Jezus, by dzielić się tą chwila radości, biorąc nas w objęcia i życząc nam swojego pokoju. Nadeszła chwila Komunii kapłańskiej. Ponownie zobaczyłam wszystkich kapłanów obok Arcybiskupa. Kiedy on przyjął Komunię Świętą, Maryja powiedziała: "To jest chwila na modlitwę za celebransa i kapłanów, którzy mu towarzyszą. Powtarzaj razem ze Mną: "Boże, błogosław im, uświęcaj ich, pomagaj im, oczyszczaj ich, kochaj ich, troszcz się o nich i wspieraj ich swoją miłością. Pamiętaj o wszystkich kapłanach świata, módl się za wszystkie dusze konsekrowane..." Drodzy bracia i siostry, to jest moment, w którym powinniśmy modlić się za nich, bo oni są Kościołem tak jak i my, świeccy. Wiele razy my, świeccy, żądamy tak wiele od kapłanów, ale nie jesteśmy zdolni modlić się za nich, niezdolni zrozumieć, że oni są ludźmi, niezdolni zrozumieć i docenić samotności, która często towarzyszy kapłanowi. Powinniśmy zrozumieć, że kapłani są ludźmi tak jak my i że potrzebują być zrozumiani, otoczeni opieką. Potrzebują naszego uczucia i uwagi, ponieważ oddają swoje życie za każdego z nas jak Jezus, przez bycie konsekrowanymi dla Niego. Pan Bóg chce, żeby lud, który mu powierzył, modlił się i pomagał w uświęcaniu Pasterza. Pewnego dnia, gdy będziemy już po drugiej stronie, zrozumiemy cuda, które Pan zdziałał, dając nam kapłanów, którzy pomagają nam zbawiać nasze dusze. Komunia Święta Ludzie zaczęli wychodzić z ławek do Komunii. Nadeszła wielka chwila spotkania. Pan powiedział do mnie: "Poczekaj chwilę; Chcę, żebyś coś zobaczyła..." Poruszona wewnętrznym impulsem podniosłam wzrok na osobę, która miała przyjąć Komunię Świętą na język z rąk kapłana. Spostrzegłam, że to była jedna z pań z naszej grupy, która poprzedniego wieczoru nie mogła pójść do spowiedzi, ale dziś rano uczyniła to przed Mszą Świętą. Kiedy kapłan położył Świętą Hostię na jej języku, błysk złocistego światła przeszedł przez tę osobę, najpierw przez plecy, następnie otaczając ją z tyłu, wokół ramion, a na końcu wokół głowy. Pan powiedział: "Oto jak się cieszę obejmując duszę, która przychodzi z czystym sercem, by Mnie przyjąć." Ton głosu Jezusa był tonem szczęśliwego człowieka. Byłam zdumiona widząc moją przyjaciółkę wracającą do ławki otoczoną światłem, w uścisku Pana. Pomyślałam o cudzie, który tracimy wiele razy, przyjmując Jezusa z małymi lub wielkimi winami, podczas gdy powinno być to święto. Wiele razy mówimy, że nie ma kapłanów, do których można pójść do spowiedzi w jakimś momencie. Ale problem nie jest w tym, by się móc powiadać, ale w naszej łatwości ponownego wpadania w zło. Z drugiej strony w ten sam sposób, w jaki szukamy pięknego salonu, a mężczyźni fryzjera, gdy urządzamy przyjęcie, musimy także podjąć wysiłek poszukania kapłana, gdy potrzebujemy usunąć brud z nas samych. Nie możemy śmiało przyjmować Jezusa w momencie, gdy nasze serce pełne jest brzydkich rzeczy. Kiedy poszłam przyjąć Komunię, Jezus powiedział do mnie: "Ostatnia Wieczerza była momentem największej intymności z Moimi bliskimi. W czasie tej godziny miłości, ustanowiłem to, co mogło być uważane za akt szaleństwa w oczach ludzi, uczynienie Siebie więźniem Miłości. Ustanowiłem Eucharystię. Chciałem pozostać z wami do końca wieków, ponieważ Moja Miłość nie mogła znieść, żebyście pozostali sierotami, wy, których ukochałem bardziej niż własne życie." Otrzymałam Hostię, która miała inny smak. Było to połączenie krwi i kadzidła, poczułam się całkowicie pochłonięta. Czułam tak wielką miłość, że łzy spływały mi po policzkach i nie mogłam ich powstrzymać. Kiedy wróciłam na swoje miejsce, gdy klęczałam, Pan powiedział: "Posłuchaj..." Chwilę później usłyszałam modlitwy pani, która siedziała przede mną i która właśnie przyjęła Komunię Świętą. To co mówiła nie otwierając ust brzmiało mniej więcej tak: "Panie, pamiętaj, że jest koniec miesiąca i my nie mamy pieniędzy, by zapłacić za czynsz, opłaty za samochód i szkołę dzieci. Musisz coś zrobić, by mi pomóc... Proszę, spraw, by mój mąż nie pił tak dużo. Nie mogę już wytrzymać jego upijania się tak często i mój najmłodszy syn będzie powtarzał znowu rok, jeśli mu nie pomożesz. On ma egzaminy w tym tygodniu... I nie zapomnij o naszej sąsiadce, która musi się przenieść. Niech ona zrobi to zaraz. Nie mogę już dłużej jej znieść... etc. etc." Następnie Arcybiskup powiedział: "Módlmy się," i całe zgromadzenie powstało na końcową modlitwę. Jezus powiedział ze smutkiem: "Czy zwróciłaś uwagę na jej modlitwę? Ani przez chwilę nie powiedziała mi, że Mnie kocha. Ani przez chwilę nie podziękowała Mi za dar, którego jej w tym celu, aby ją podnieść do Mnie. Ani przez chwilę nie powiedziała: dziękuję Ci, Panie. To była litania próśb... i tak jest prawie ze wszystkimi, którzy Mnie przyjmują." (...) "Umarłem z miłości i zmartwychwstałem. Z miłości czekam na każdego z was i z miłości pozostaję z wami. Ale wy nie zdajecie sobie sprawy, że potrzebuję waszej miłości. Pamiętaj, że jestem Żebrakiem Miłości w tej wzniosłej dla duszy godzinie." Czy zdajecie sobie sprawę, że On, Miłość żebrze o naszą miłość i my Mu jej nie dajemy? Co więcej, unikamy tego spotkania z Miłością ponad inne miłości, z jedyną miłością, która daje się w nieustannej ofierze. Błogosławieństwo końcowe Kiedy celebrans miał udzielić błogosławieństwa, Matka Boża powiedziała: "Bądź uważna, staraj się... Robisz jakiś stary znak zamiast znaku Krzyża. Pamiętaj, że to błogosławieństwo może być ostatnie, jakie otrzymujesz z rąk kapłana. Nie wiesz, gdy stąd odchodzisz, czy umrzesz czy nie. Nie wiesz, czy będziesz miała możliwość otrzymać błogosławieństwo od innego kapłana. Te konsekrowane ręce udzielają ci błogosławieństwa w Imię Trójcy Przenajświętszej. Dlatego czyń znak Krzyża z szacunkiem jakby to było ostatni raz w twoim życiu." Jak bardzo brakuje nam zrozumienia i uczestnictwa w codziennej Mszy Świętej! Dlaczego by nie zacząć dnia pół godziny wcześniej i pójść na Mszę Świętą i otrzymać wszystkie błogosławieństwa, które Pan chce na nas zlać? Jestem świadoma, że z powodu obowiązków nie każdy może uczestniczyć w codziennej Mszy, ale przynajmniej dwa lub trzy razy w tygodniu. Tak wielu opuszcza Mszę Świętą w niedziele za najmniejszą wymówką, że mają dziecko, lub dwoje lub dziesięcioro dzieci, i dlatego nie mogą pójść na Mszę Świętą. Jak sobie ludzie poradzą, skoro mają inne ważne zobowiązania? Niech zabiorą wszystkie dzieci, lub niech idą na zmianę, mąż na jedną godzinę, żona na inną, ale niech spełnią swój obowiązek przed Bogiem. Mamy czas na studium, na pracę, na rozrywkę, odpoczynek, ale NIE MAMY CZASU, BY PRZYNAJMNIEJ W NIEDZIELĘ IŚĆ NA MSZĘ ŚWIĘTĄ. Jezus poprosił mnie, żebym pozostała z jeszcze przez kilka minut po zakończeniu Mszy Świętej. Powiedział: "Nie wychodź pośpiesznie po zakończeniu Mszy Świętej. Pozostań w Moim towarzystwie i ciesz się nim i pozwól Mi cieszyć się twoim..." Jako dziecko słyszałam, że Pan Jezus pozostaje z nami przez pięć lub dziesięć minut po Komunii. Zapytałam Pana w tym momencie: "Panie, jak długo pozostajesz z nami po Komunii?" Myślę, że Jezus musiał się śmiać z mojej głupoty, gdy odpowiedział: "Przez cały czas, kiedy chcesz być ze Mną. Jeśli będziesz mówić do Mnie przez cały dzień w czasie twojej pracy, będę cię słuchać. Ja zawsze jestem z tobą. To ty Mnie opuszczasz. Wychodzisz ze Mszy Świętej i dzień obowiązku się kończy. Uczciłaś dzień Pański i wszystko dla ciebie skończone. Nie sądzisz, ze chciałbym uczestniczyć w twoim rodzinnym życiu z tobą, przynajmniej tego dnia." (...) "W waszych domach macie miejsce na wszystko: pokoje do różnych zajęć: do spania, do gotowania, inny do jedzenia, itd. Jakie miejsce przeznaczyliście dla Mnie? To nie powinno być miejsce, gdzie macie tylko obraz, na którym zbiera się kurz, ale miejsce, gdzie przynajmniej przez pięć minut każdego dnia rodzina spotyka się, by podziękować za dzień i za dar życia, prosić w potrzebach, o błogosławieństwo, opiekę, zdrowie. Wszystko ma miejsce w waszych domach oprócz Mnie." (...) "Ludzie planują dzień, tydzień, semestr, wakacje, itd. Wiedzą, gdzie będą odpoczywać, w jaki dzień pójdą do kina lub na przyjęcie, kiedy odwiedzą babcię lub wnuczki, dzieci, przyjaciół i kiedy skorzystają z rozrywki. Ile rodzin mówi przynajmniej raz w miesiącu: "Dzisiaj jest dzień, by odwiedzić Jezusa w Tabernakulum" i cała rodzina przychodzi, by porozmawiać ze Mną? Ilu siada przede Mną i rozmawia ze Mną, opowiadając Mi, co się wydarzyło od ostatniego razu, opowiadając Mi swoje problemy, trudności, prosząc Mnie o to, czego potrzebują... czyniąc Mnie częścią tego wszystkiego? Ile razy?" (...) "Ja wiem wszystko. Czytam nawet najgłębsze sekrety waszych serc i umysłów. Ale cieszę się, gdy mówicie Mi o swoim życiu, gdy pozwalacie Mi w nim uczestniczyć jako członkowi rodziny, jako bliskiemu przyjacielowi. Jak wiele łask człowiek traci, jeśli nie daje Mi miejsca w swoim życiu!" Gdy pozostawałam z Nim tego dnia i w ciągu wielu innych, pouczał nas dalej. Dzisiaj chcę podzielić się z wami misją, którą mi powierzył. Jezus powiedział: " Chciałem zbawić Moje stworzenie. Moment otwarcia drzwi do nieba był przesiąknięty zbyt wielkim bólem... Pamiętaj, że nawet matka nie karmi swojego dziecka własnym ciałem. Doszedłem do granic miłości, by udzielić wam wszystkim swoich zasług." (...) "Msza Święta to jestem Ja przedłużający Moje życie i Moją Mękę na krzyżu pośród was. Co byście mieli bez zasług Mojego życia i Mojej Krwi, by stanąć przed Ojcem? Nic, nędzę i grzech... Musicie przewyższać w cnocie aniołów i archaniołów, bo oni nie mają radości przyjmowania Mnie jako pokarmu tak jak wy. Oni piją kroplę ze źródła, a wy, którzy macie łaskę przyjmowania Mnie, macie cały ocean do picia." Inną sprawą, o której Pan mówił z bólem dotyczyła ludzi, którzy spotykają się z Nim z przyzwyczajenia, tych, którzy zagubili lęk przed każdym spotkaniem z Nim. Rutyna sprawia, że ludzie stają się tak obojętni, że nie mają niczego nowego do powiedzenia Jezusowi, gdy Go przyjmują. Powiedział także, że jest tak dużo dusz konsekrowanych, które utraciły swój entuzjazm zakochania w Bogu, i przekształciły swoje powołanie w zajęcie, zawód, do którego nic się nie dodaje, poza tym co jest wymagane, i to bez uczucia... Pan mówił mi o owocach, które muszą pochodzić z każdej Komunii, którą przyjmujemy. Zdarza się, że są ludzie, którzy przyjmują codziennie Jezusa, ale nie zmieniają swojego życia. Spędzają wiele godzin na modlitwie i robią wiele rzeczy, itd. Ale ich życie nie przekształca się, a życie, które się nie zmienia, nie może przynieść prawdziwych owoców dla Boga. Zasługi, jakie otrzymujemy w Eucharystii powinny przynieść owoce nawrócenia w nas i owoce miłości względem naszych braci i sióstr. My, ludzie świeccy mamy wielką rolę do spełnienia w Kościele. Nie mamy prawa milczeć, ponieważ Pan posyła nas, nas wszystkich jako ochrzczonych, byśmy szli i głosili Dobrą Nowinę. Nie mamy prawa przyswajać tej całej wiedzy i nie dzielić się nią z innymi, pozwalać, by nasi bracia i siostry umierali z głodu, podczas gdy mamy tyle chleba w naszych rękach. Nie możemy patrzeć, gdy Kościół wali się, kiedy my żyjemy wygodnie w naszych parafiach i domach, otrzymując nieustannie tyle od Pana: Jego Słowo, homilie, pielgrzymki, Miłosierdzie Boże w Sakramencie Pojednania, cudowne zjednoczenie w pokarmie Komunii, pouczenia kapłańskie. Innymi słowy, otrzymujemy tak dużo, a nie mamy odwagi porzucić strefę naszego komfortu i pójść do więzienia, do instytucji poprawczych, rozmawiać z najbardziej potrzebującymi. Pójść i powiedzieć im, by się nie poddawali, że są katolikami, i że Kościół ich na tym miejscu potrzebuje, potrzebuje ich cierpienia, ponieważ ich cierpienie posłuży do zbawienia innych, ponieważ ta ofiara zdobędzie im życie wieczne. Nie jesteśmy w stanie pójść do szpitali, gdzie są terminalnie chorzy i przez odmawianie Koronki do Miłosierdzia, pomóc im naszymi modlitwami w tym czasie walki pomiędzy dobrem a złem, aby uwolnić ich od sideł i pokus szatana. Każdy umierający ma lęk, a proste ujęcie za rękę i powiedzenie im o miłości Bożej i cudach, które czekają na nich w niebie blisko Jezusa i Maryi, blisko ich zmarłych, daje im pociechę. Czas, w którym aktualnie żyjemy nie pozwala nam być obojętnymi. Musimy być przedłużeniem rąk kapłanów i iść tam, gdzie oni nie mogą dotrzeć. Ale do tego potrzebujemy odwagi. Musimy przyjmować Jezusa, karmić się Jezusem, żyć z Jezusem. Boimy się poświęcić siebie bardziej. Gdy Pan mówi, "Szukajcie najpierw Królestwa Bożego, a wszystko inne będzie wam dodane", mówi do wszystkich, braci i sióstr. Znaczy to szukać Królestwa Bożego wszystkimi możliwymi sposobami i ... otwierać ręce, by otrzymać WSZYSTKO! Dlatego, że On jest Panem, Który odpłaca najlepiej, jest Tym, który jest uważny na nasze najmniejsze potrzeby. Bracia, siostry, dziękuję wam za to, że pozwoliliście mi wypełnić misję, która została mi powierzona, żeby te strony dotarły do was... Następnym razem, gdy przyjdziecie na Mszę Świętą, przeżyjcie ją. Wiem, że Pan wypełni w was to, co obiecał, że "wasza Msza Święta nie będzie nigdy taka sama." A gdy to otrzymacie, kochajcie Go! Doświadczcie słodyczy spoczywania w Jego boku, przebitego za was po to, by pozostawić wam swój Kościół i Jego Matkę, by otworzyć drzwi Domu Ojca. Doświadczcie tego, byście mogli odczuć Jego Miłosierną Miłość przez to świadectwo i starać się odwzajemniać dziecięcą miłością. Niech Bóg błogosławi was w tę Wielkanoc. Wasza siostra w Żyjącym JezusieCatalina RivasŚwiecka misjonarka Eucharystycznego Serca Jezusa Tekst pochodzi z książki"Tajemnica Mszy Świetej. Świadectwo Cataliny Rivas" Zachęcamy również do obejrzenia filmów pod poniższymi linkami: Moderatorzy: bramin, szumi Przygotowanie do bierzmowania czy pchanie w objęcia apostazj Autor Wiadomość Dołączył(a): Wt mar 25, 2008 10:48Posty: 12 Przygotowanie do bierzmowania czy pchanie w objęcia apostazj Pytam, albowiem w małopolsce wygląda to tak, że formacja trwa trzy lata (trzy klasy gimnazjum). W kazdej klasie jest obowiazkowych 10 spotkań formacyjnych, spowiedź nie mniej niż 4 razy, dziewięć pierwszych piatków, obowiązkowo przynajmniej 4 nabożeństwa różańcowe, przynajmniej 4 roraty, przynajmniej 4 drogi krzyzowe, przynajmniej 4 nabożeństwa majowe. W trzeciej klasie dodatkowo obowiązkowy wolontariat na rzecz parafii lub organizacji koscielnej – 20 godzin. Kandydat ma dzienniczek zwany indeksem, który obowiązkowo podpisuje ksiądz po każdym nabożeństwie. Najbardziej mnie ciekawi, kiedy syn ma w trzeciej klasie gimnazjum zmieścić 20 godzin wolontariatu, bo będzie się przygotowywał do egzaminu. Jak dla mnie mało to ma wpólnego z Duchem świętym, bardziej to wygląda na pchanie w ramiona apostazji. Przestałam się dziwić, ze w naszej parafii, gdzie jest kilka duzych gimnazjów ostatnio bierzmowanych było 13 osób. Z klasy gimnazjalnej mojego syna nie przygotowuje się nikt. Co o tym myslicie? Nie chciałabym uczyc młodego "cwaniakowania" i powiedzieć mu "wiesz, jak będzie trzeba, to w Kościele mariackim czy u dominikanów w pół roku cię przygotują" . Z drugiej strony - znacie nastolatka, który dla trudnego do wytłumaczenia mu powodu ma niemal zamieszkać w kościele na najbliższe trzy lata? Pn paź 14, 2013 10:02 Jajko Dołączył(a): Pn lut 23, 2009 22:34Posty: 10131Lokalizacja: Pierdzisłąwice Re: Przygotowanie do bierzmowania czy pchanie w objęcia apos aurora_borealis napisał(a):obowiązkowy wolontariat na rzecz parafii lub organizacji koscielnej – 20 godzin. Dobre! Obowiązkowy wolontariat! Darmowa siła robocza. Zgadzam się z autorką wątku, że to co się tam wyrabia to jest przegięcie. Skutecznie zniechecają młodzież do Kościoła. A potem zdziwienie, że coraz mniej ludzi chce mieć cokolwiek wspólnego z tą instytucją... _________________Z zarozumialcami i debilami nie rozmawiam...no chyba że zrobię edukacyjny wyjątek Pn paź 14, 2013 10:56 WIST Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47Posty: 12979 Re: Przygotowanie do bierzmowania czy pchanie w objęcia apos W tym temacie mam pewne dowiadczenia z wławnego podwórka. W mojej parafii bierzmowanie organizuje się dla uczniów w wieku 18 lat i wszystko trwa nie dłużej niż rok, przy czym jest organizowany kurs z cotygodniowym jednym spotkaniem trwającym do 2 nieraz to pisałem i dalej podtrzymuje że u nas to wszystko jest poręcone i zyjemy w fikcji. Z jednej strony chce się powiedzieć że dla czlowieka prawdziwej wiary żadne Msze, czy spwiedzi to nie problem, bo sam się powinien do nich garnąc, a jesli sięnie garnie to po co mu bierzmowanie? Z drugiej, faktycznie wymagania są duże i osobiście uważam że już lepiej pozwolić aby syn sam powiedział że chce i kiedy chce, niż posyłac go na siłę i to jeszcze z takim zużyciem czasu. Nie wiem czy tak nie było, ale warto wątpliwości przedstawić księdzu i podejść do tematu tak, aby zrozumieć też drugą stronę. Dla mnie najważniejsze pytanie jest takie czy syn wierzy i jeśli wierzy na poważnie, to czy chce przyjąć ten sakrament. A to kiedy, to już jest do co do zniechęcania, to moim zdaniem młodzi ludzie nie są nawet zachęceni do wiary. W ilu rodzinach Pismo św. jest w ogóle wyciągane z szafki? Ilu rodziców posyła na Mszę, zamiast iść z dzieckiem na Msze? Ilu interesuje się sprawami wiary, nawet podstaw teologii, stosunków w obecnym Kościele, faktycznie w swoim codziennym życiu idzie pod prąd temu co nie jest boże? U mnie warunki są jak widać banalne, a i tak wielu, jak nie większość to ludzie którzy trochę nie widzą po co są na tym bierzmowaniu. Dla nich to kolejny level, ale czy to ich wina że tak im nakreślono wszystko? _________________Pozdrawiam WIST Pn paź 14, 2013 11:48 aurora_borealis Dołączył(a): Wt mar 25, 2008 10:48Posty: 12 Re: Przygotowanie do bierzmowania czy pchanie w objęcia apos No własnie dlatego jestem tak rozgoryczona. Ktos wymyslił, że to za mało, ze uczestniczymy jako rodzina w życiu koscioła i sakramentach, to za mało, że Młody nadal czuje potrzebę Spowiedzi i Eucharystii. Ktos uznał, że trzeba to zamknąć w tabelce. Pewnie, że bede z Młodym rozmawiać (jak mi wnerw przejdzie), pewnie że go zapytam co chciałby robić. Ale co mam mu powiedzieć jak zapyta "Dlaczego?". Chyba żaden z Sakramentów nie jest tak abstrakcyjny jak Sakrament Bierzmowania. Mnie trafia osobiście, jak słyszę "bierzmuj się bo >>się przyda<< do bycia chrzestnym, do małżeństwa". Ja nie chcę, żeby Ducha świętego zamknąć w "się przyda", w tabelce, indeksie, czy gdyby rozległe wymagania miały być powodem złorzeczenia na Kościół jako takiemu. Chyba rzeczywiscie pójdę pogadać z księdzem...A z jakiegoż to powodu tylko diecezja krakowsta tak została wyróżniona - to nie wiem... Pn paź 14, 2013 12:54 Jajko Dołączył(a): Pn lut 23, 2009 22:34Posty: 10131Lokalizacja: Pierdzisłąwice Re: Przygotowanie do bierzmowania czy pchanie w objęcia apos A może to jest tak, że w pewnym wieku wiara religijna nie jest zwyczajnie ludziom potrzebna? Może to jest podobnie jak z muzyką - w młodości zwykle skoczna i hałaśliwa, a na starość raczej klasyczna. Nie chciałbym tu używać wyrażenia, że trzeba dojrzeć do wiary czy muzyki, bo jest to w pewnym sensie wartościujące (niedojrzały=głupi), ale wydaje mi się, że różne są potrzeby i gusta w różnym wieku. Młodym raczej modły nie są w głowie - nie mają w zasadzie zmartwień, czerpią z życia, więc nie widzą potrzeby wiary. Co innego na starość, kiedy człowiek patrzy z innej perspektywy, kiedy jest niedołężny i/lub chory, kiedy zaczyna widzieć koniec. Może wówczas pojawia się potrzeba wiary w coś lepszego, gdy wiadomo, że lepiej to było i już nie będzie. Swoją drogą jestem ciekaw jak będzie z kilkoma starszymi osobami w mojej najbliższej, głównie ateistycznej i zdecydowanie niekościelnej, a w części antyklerykalnej rodzinie. Czy im też się zmieni na starość? Nie chcę pisać "odbije", bo to znów określenie pejoratywne. _________________Z zarozumialcami i debilami nie rozmawiam...no chyba że zrobię edukacyjny wyjątek Pn paź 14, 2013 12:55 silgar Dołączył(a): N lip 01, 2012 21:27Posty: 411 Re: Przygotowanie do bierzmowania czy pchanie w objęcia apos To naprawdę jest tak w całej diecezji, czy to tylko wymysł jednego proboszcza? Bo to brzmi aż nieprawdopodobnie. Pn paź 14, 2013 13:13 Alus Dołączył(a): Śr cze 02, 2004 17:39Posty: 41854 Re: Przygotowanie do bierzmowania czy pchanie w objęcia apos aurora_borealis napisał(a):Pytam, albowiem w małopolsce wygląda to tak, że formacja trwa trzy lata (trzy klasy gimnazjum). W kazdej klasie jest obowiazkowych 10 spotkań formacyjnych, spowiedź nie mniej niż 4 razy, dziewięć pierwszych piatków, obowiązkowo przynajmniej 4 nabożeństwa różańcowe, przynajmniej 4 roraty, przynajmniej 4 drogi krzyzowe, przynajmniej 4 nabożeństwa majowe. W trzeciej klasie dodatkowo obowiązkowy wolontariat na rzecz parafii lub organizacji koscielnej – 20 godzin. Kandydat ma dzienniczek zwany indeksem, który obowiązkowo podpisuje ksiądz po każdym nabożeństwie. Najbardziej mnie ciekawi, kiedy syn ma w trzeciej klasie gimnazjum zmieścić 20 godzin wolontariatu, bo będzie się przygotowywał do egzaminu. Jak dla mnie mało to ma wpólnego z Duchem świętym, bardziej to wygląda na pchanie w ramiona apostazji. Przestałam się dziwić, ze w naszej parafii, gdzie jest kilka duzych gimnazjów ostatnio bierzmowanych było 13 osób. Z klasy gimnazjalnej mojego syna nie przygotowuje się nikt. Co o tym myslicie? Nie chciałabym uczyc młodego "cwaniakowania" i powiedzieć mu "wiesz, jak będzie trzeba, to w Kościele mariackim czy u dominikanów w pół roku cię przygotują" . Z drugiej strony - znacie nastolatka, który dla trudnego do wytłumaczenia mu powodu ma niemal zamieszkać w kościele na najbliższe trzy lata?3 lata zatem 1095 dni, co stanowi 26280godzin."Obciążenie" wymagane przez Kościół w tym czasie to 70 - 80 tortura i męczarnia, tyle drogocennego czasu poświęcać Bogu. Pn paź 14, 2013 13:21 Kael Dołączył(a): Śr kwi 04, 2012 15:51Posty: 15037 Re: Przygotowanie do bierzmowania czy pchanie w objęcia apos @Alus, ja jestem przeciw spowiedzi wedlug rozpiski. I nic mnie nie przekona, ze spowiedz PRZYMUSOWA co kilka tygodni sluzy glebokiem przezyciu Sakramentu Pojednania i jego rozumieniu. Sluzy temu, czemu reszta "obowiazkow": papierologii jest duzo kandydatow do bierzmowania i to jest problem Kosciola w bylo ich znacznie mniej mozna by ich indywidualnie traktowac i jednoczesnie (moze) proboszcz by sie bardziej martwil o jakosc a nie o ilosc. Jakosc tego, co chce aby w mlodych zostalo po w tym wieku przekonanie mlodziezy, ze siedzenie po 4 godziny na rozancu czy drodze krzyzowej cos mu da w sprawach wiary, jest ciezka robota dla rodzicow, ktora konczy sie czesto tak, ze juz rodzice mowia: daj sobie mnie interesuje, ile czasu zajmuje i jak wyglada przygotowani edoroslych do sakramentu bierzmowania w diecezji aurory? Czy tez zalicza sie pierwsze piatki miesiaca? Pn paź 14, 2013 13:56 Alus Dołączył(a): Śr cze 02, 2004 17:39Posty: 41854 Re: Przygotowanie do bierzmowania czy pchanie w objęcia apos 4 spowiedzi w roku to tak dużo? Nabożeństwo różańcowe, Droga Krzyżowa, Nabożeństwo majowe trwają nie dłużej jak pół godziny (choć ja już z nadmiarem policzyłam po godzinie).26280 w stosunku do 80 godzin....szkoda nawet gadać o jakimś nadzwyczajnym ile w okresie 3 lat młodzież i ich rodzice przeznaczą czasu na rozrywkę....bo chyba nie 80 godzin. Pn paź 14, 2013 15:07 Kael Dołączył(a): Śr kwi 04, 2012 15:51Posty: 15037 Re: Przygotowanie do bierzmowania czy pchanie w objęcia apos 9 piatkow miesiaca, Alus. Jak wiesz, to 9 miesiecy po kolei. To ma sens, nie przecze, ale tylko dobrowolnie, nie jako "przymusowa praktyka poboznosciowa".Jesli chodzi o reszte to ja naprawde nie rozumiem, dlaczego zmuszac mlodziez podpisami w indeksie do spedzenia czasu w kosciele podczas nabozenstw. Jestem za zachecaniem, jestem za wyjasnianiem tych nabozenstw, jak dla mnie "przymusem" bycia na jednym, ale nie przymusem odbebnienia dla podpisu. Mnie w ogole podpisy w Kosciele mierza. Trudno. Pan Jezus mowil "jesli chcesz" i "co chcesz, zebym ci uczynil" i do takiej wiary nalezy wychowywac od malego. Uswiadomic, ze mozna odbebnic kazdy sakrament: dla prezentow (1. Komunia sw a co za tym idzie i spowiedz), dla swietego spokoju (bierzmowanie), dla podpisu (spowiedzi), ale NIC TO NAM NIE DA dla naszej wiary i zycia z Jezusem. Lepiej nie odbebniac i sobie odpuscic. Albo potraktowac powaznie i wtedy w malych grupach (jak oazowe) z sensownym programem (niestety: wiecej pracy zeby to przygotowac i przeprowadzic) przejsc rok (gora!) przed beirzmowaniem wspolnie. Spowiedzi po przygotowaniu w ramach nabozenstw pokutnych, nabozenstwa z wprowadzeniem w grupie i mozliwoscia pytan i watpliwosci, a potem jedno wspolne z grupa (zadnych podpisow: prowadzacy widzi, kto przyszedl i moze z tym, kogo nie bylo porozmawiac) i rozmowa itd. Oczywiscie, do tego potrzeba nie tylko kaplanow, ale przede wszytskim swieckich z odpowiednim przygotowaniem i formacja. No a po bierzmowaniu mozna by prace w grupach kontynuowac dla dzieci i mlodziez powinny sie z nabozenstwami w roku liturgicznym zapoznac, ale jednych pociagnie rozaniec, innych gorzkie Zale, innych droga Krzyzowa, a jeszcze innych ... wypominki. Albo Nowenna do Matki Bozej Nieustajacej Pomocy, czy co tam lokalnie w parafii sie swietuje. Albo po prostu nic, bo w tym wieku tak najczesciej bywa. My bylismy w wieku 17-18 lat zakochani w Nowennie, ale juz rozaniec odrzucal mnie totalnie. Droga Krzyzowa i Gorzkie Zale tez do mnie nie trafialy specjalnie. Tyle, ze nikt od nas niczego nie wymuszal. I mielismy tylko 1 godzine religii w salce i zadnych dodatkowych przygotowan. Pn paź 14, 2013 15:32 Alus Dołączył(a): Śr cze 02, 2004 17:39Posty: 41854 Re: Przygotowanie do bierzmowania czy pchanie w objęcia apos Trudno cokolwiek polubić gdy się tego nie a prawdą, gdybyśmy nie byli zmuszani do nauki/pracy, to 80% wybrałoby błogie nic nierobienie. Pn paź 14, 2013 15:41 Kael Dołączył(a): Śr kwi 04, 2012 15:51Posty: 15037 Re: Przygotowanie do bierzmowania czy pchanie w objęcia apos Ale ja przeciez jestem za tym, zeby poznali. Tyle ze nie metoda przymusu. To chyba bp. Dajczak powiedzial kiedys, ze obserwujac mlodziez pchajaca sie po podpisy, nie mogl sobie prawie zadnego z nich przypomniec przedtem w ale "moja metoda" wymagalaby wiecej pracy od kaplanow i wiecej ... zaufania do swieckich. A z tym jest w Polsce duuuzy problem. Mimo fatalnych statystk nikt nie chce sie przyznac, ze im wiecej przymusu, tym mniejsze pozytywne powiazanie mlodych z Kosciolem. Pn paź 14, 2013 16:02 Alus Dołączył(a): Śr cze 02, 2004 17:39Posty: 41854 Re: Przygotowanie do bierzmowania czy pchanie w objęcia apos Kael napisał(a):Ale ja przeciez jestem za tym, zeby poznali. Tyle ze nie metoda przymusu. To chyba bp. Dajczak powiedzial kiedys, ze obserwujac mlodziez pchajaca sie po podpisy, nie mogl sobie prawie zadnego z nich przypomniec przedtem w ale "moja metoda" wymagalaby wiecej pracy od kaplanow i wiecej ... zaufania do swieckich. A z tym jest w Polsce duuuzy problem. Mimo fatalnych statystk nikt nie chce sie przyznac, ze im wiecej przymusu, tym mniejsze pozytywne powiazanie mlodych z współpracy rodziców. A jak w praktyce ona by wyglądała znaczy zdanie o "zamieszkaniu w kościele". Pn paź 14, 2013 16:47 Kael Dołączył(a): Śr kwi 04, 2012 15:51Posty: 15037 Re: Przygotowanie do bierzmowania czy pchanie w objęcia apos No ale wszystko teraz idzie w polskim Kosciele w kierunku "wspolpracy rodzicow". Niby racja, bo w koncu jezeli rodzicom nie zalezy na przekazaniu wiary, to raczej nic z tego nie bedzie. A i rodzicom powtorka z podstaw zawsze sie moze przydac. Najlepiej w formie dyskusyjnej, a nie tylko wykladu (co dla ksiedza najwygodniejsze).Tyle, ze mnie akurat nie chodzi o to, zeby rodzice przygotowywali dzieci do bierzmowania, bo to nierealne. W koncu mamy od 40 lat w Polsce oaze, ruch neokatechumenalny, charyzmatyczny i pewnie rozne inne. W prawie kazdej parafii cos jest. A jak nie w parafii, bo proboszcz byl za wygodny na wspolnoty formacyjne, to w sasiedniej (dekanaty/diecezje). Co za problem zorganizowac grupy prowadzace spotkania z kandydatami do bierzmowania? Wspolnoty moglyby uczestniczyc w przygotowaniu programu na bazie wlasnych doswiadczen. I wszyscy byliby Rok Wiary? Mamy "akcje" "Kosciol naszym domem"? Trabi sie wszedzie o "nowej ewangelizacji"? To dlaczego nie przekuc tego na konkret i nie wlaczyc swieckich we wspolprace w przekazywaniu wiary? A rodzice, jesliby ich to zainteresowalo, byliby jak najbardziej mile napisał(a):Najbardziej mnie ciekawi, kiedy syn ma w trzeciej klasie gimnazjum zmieścić 20 godzin wolontariatu, bo będzie się przygotowywał do nie moze tego odpracowac w drugiej klasie, albo "rozlozyc na raty"? 20 godzin to 20 tygodni po godzinie, albo kilka weekendow np pomocy w uwazam, ze to dosyc duzo na jeden rok. no i musi to sam wynalezc, czy sa juz jakies sprawdzone miejsca, gdzie moze cos robic? Pn paź 14, 2013 19:12 Jajko Dołączył(a): Pn lut 23, 2009 22:34Posty: 10131Lokalizacja: Pierdzisłąwice Re: Przygotowanie do bierzmowania czy pchanie w objęcia apos Pewnie może kościół posprzątać. W ramach obowiązkowego wolonatiatu. _________________Z zarozumialcami i debilami nie rozmawiam...no chyba że zrobię edukacyjny wyjątek Pn paź 14, 2013 20:10 Wyświetl posty nie starsze niż: Sortuj wg Nie możesz rozpoczynać nowych wątkówNie możesz odpowiadać w wątkachNie możesz edytować swoich postówNie możesz usuwać swoich postówNie możesz dodawać załączników zapytał(a) o 20:35 Chodzi o bierzmowanie, Czy można iść do bierzmowania do innej parafii? U mnie w parafii bierzmowanie będzie za 5 lat a wtedy będe miał 19 lat i mi sie zabardzo chodzić nie będzie chciała..a w sąsiedniej parafi jest za rok i czy mógłbym tam pójść? Odpowiedzi Martyś27 odpowiedział(a) o 20:36 taak ; ) tylko musisz mieć zgodę księdza z Twojej parafii ; ) blocked odpowiedział(a) o 20:50 Tak, musisz przynieść swój akt chrztu do tej parafii. blocked odpowiedział(a) o 20:51 Bierz przykład ze mnie, nie idź wcale. olalunia odpowiedział(a) o 20:36 xd nie wiem xd zobacz czy takiego podobnego pytania czasem nie ma na xd Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub Moderatorzy: bramin, szumi Strona 1 z 1 [ Posty: 13 ] Autor Wiadomość Dołączył(a): Pn kwi 26, 2010 19:44Posty: 4 Problem z bierzmowaniem. Witam, a więc mój problem polega na tym, że chcę zostać bierzmowanym w innej parafii, lecz Proboszcz z mojej parafii, nie chce abym był bierzmowany w innej parafii co wiąże się z tym, że nie chce mi pozwolenia oraz aktu chrztu dać. Mam 18 lat, podejmowałem już jedną próbę bierzmowania w mojej parafii, lecz nie udało mi się zebrać wystarczającej ilości podpisów. Co zrobić? Pokierować sprawę sądownie czy jak ? Proszę o pomoc, z góry dzięki! Pn kwi 26, 2010 19:49 szumi Moderator Dołączył(a): Pt sty 04, 2008 22:22Posty: 5619 Re: Problem z bierzmowaniem. Proponuję zacząć żyć prawdziwie wiarą, z czym wiąże się także uczestniczenie w praktykach religijnych, a przez to uzbierasz podpisiki i zostaniesz bierzmowany w swojej ma się tak, że jesteś parafianinem swojej parafii i w niej powinieneś przyjmować sakramenty. Już nie będę rozwijał dlaczego, bo nie miejsce na wykład o natomiast może, ale nie musi pozwolić na bierzmowanie w innej parafii. Ma do tego prawo. Masz parafię i w niej powinieneś to odpadają. Można oczywiście zgłosić się do dziekana i z nim o tym porozmawiać. On jeśli uzna to za stosowne może porozmawiać z Twoim proboszczem i spróbować go przekonać, ale nie może nic instancje póki co są zbędne. Jak nie podziała u dziekana, to zastanów się, czy nie mają racji. A jeśli nadal będziesz uważał, że nie, to jest jeszcze ordynariusz. _________________Η αληθεια ελευθερωσει υμας... Veritas liberabit vos... Prawda was wyzwoli... (J 8, 32b) Pn kwi 26, 2010 20:15 Jacca14 Dołączył(a): Pn kwi 26, 2010 19:44Posty: 4 Re: Problem z bierzmowaniem. W innym temacie znalazłem następujące rzeczy:Cytuj:b)można przyjąć bierzmowanie w dowolnej parafii i:-proboszcz "rodzimej" (1) parafii nie może tego zabronić-proboszcz (1) ma obowiązek wydania świadectwa chrztu, lub przesłania go osobiście do parafii, w której zamierzasz przyjąć bierzmowanie-proboszcz parafii, w której zamierzasz przyjąć bierzmowanie (2) nie powinien czynić ku temu przeszkód-proboszcz (2) ma prawo wymagać od Ciebie świadectwa katechizacji przed bierzmowaniem-proboszcz (2) może Cię osobiście przygotować do bierzmowania-proboszcz (2) ma obowiązek zażądać świadectwo chrztu-proboszcz (2) ma prawo zrobić z Tobą "wywiad" dlaczego chcesz przyjąć sakrament u niego w parafii (2) a nie w swojej rodzimej (1) - wypowiedź "nomines"Link do tematu - z tej parafii do której chcę iść, umówił się ze mną na spotkanie kandydatów. Pn kwi 26, 2010 20:24 kawa Dołączył(a): So cze 14, 2003 20:13Posty: 377 Re: Problem z bierzmowaniem. Twoją parafią jest, z grubsza mówiąc, ta na terenie której mieszkasz. Żeby przyjąć sakrament bierzmowania w innej, musisz mieć zgodę swojego proboszcza i zgodę proboszcza tej innej. Próba ominięcia tego (czy czasem nie po to, żeby ominąć przygotowania?) nie ma sensu. Nomines myli się co do tego, że proboszcz Twojej parafii musi wyrazić zgodę. Nie musi. Pn kwi 26, 2010 20:36 Jacca14 Dołączył(a): Pn kwi 26, 2010 19:44Posty: 4 Re: Problem z bierzmowaniem. Miałem wcześniej przygotowania w mojej parafii, lecz nie wystarczającą ilość podpisów miałem. Więc próba ominięcia przygotowań nie wchodzi w grę. Mam w ten czwartek, w drugiej parafii spotkanie kandydatów, podejrzewam, że też będą przygotowania. Teraz jestem już pełnoletni, zrozumiałem tamten błąd i chciałem pójść jak najwcześniej do bierzmowania. W przyszłości mam zamiar być chrzestnym, lecz w mojej parafii bardzo trudno zdobyć bierzmowanie. Z mojej starej klasy nie dostało się 14 osób, więc wolę nie podchodzić drugi raz tam do bierzmowania. Pn kwi 26, 2010 20:43 szumi Moderator Dołączył(a): Pt sty 04, 2008 22:22Posty: 5619 Re: Problem z bierzmowaniem. Bo bierzmowanie nie jest do 'zdobywania'. To jest sakrament, czyli znak realnie działającego Boga. I bardzo się cieszę, że Twój proboszcz umie zrobić taki przesiew, bo dzięki temu idą ci, którzy są godni tego sakramentu. Niestety często bierze się wszystkich i wygląda to tak jak wygląda. Jeśli bierzesz to już teraz na poważnie i zrozumiałeś swój błąd to idź do swojego proboszcza i powiedz, że chcesz jeszcze raz przystąpić do sakramentu bierzmowania, weź indeks i zbieraj podpisiki...Jeśli naprawdę zrozumiałeś, to nie będzie to dla Ciebie żadnym problemem, bo przecież Eucharystia i inne praktyki religijne spełniasz nie z obowiązku, a z pragnienia serca, więc to, że po Mszy pójdziesz po podpis już nie jest tak i cieszę się, że zmądrzałeś _________________Η αληθεια ελευθερωσει υμας... Veritas liberabit vos... Prawda was wyzwoli... (J 8, 32b) Pn kwi 26, 2010 20:48 WIST Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47Posty: 12979 Re: Problem z bierzmowaniem. To trochę nie na temat, ale powiedz uczciwie kto zawinił - przygotowujący, czy Ty (koledzy)? Nie mówię z góry kto jest winny, ale braki w przygotowaniach albo są winą Twoją, albo bardzo złej woli osób prowadzących kurs, albo z obiektywnych przyczyn nie mogłeś w nich dobrze uczestniczyć. W ostatnim wypadku proboszcz powinien zrozumieć sytuacje, oraz ocenić czy to co zdołałeś zrobić wystarczy, czy jednak nie, bo sama niemożność nie daje pozwolenia na przyjęcie sakramentu, są pewne granice. Więc jak to jest? _________________Pozdrawiam WIST Pn kwi 26, 2010 20:51 Jacca14 Dołączył(a): Pn kwi 26, 2010 19:44Posty: 4 Re: Problem z bierzmowaniem. No to raczej moja wina, ale nie byłem w stanie zawsze kiedy muszę chodzić do kościoła zbierając podpisy, nie zawsze miałem czas na uczestniczenie we wszystkich świętach, czasami nie brałem książeczki, zebrałem około 70 procent podpisów i niestety nie udało mam na wszystko więcej czasu, nie tak jak kiedyś. Pn kwi 26, 2010 20:57 WIST Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47Posty: 12979 Re: Problem z bierzmowaniem. W porządku, z tego co mówisz wynika że po prostu nie było jak, a trochę też nieraz zawiniłeś, choć raczej zaniedbaniem formalnym. _________________Pozdrawiam WIST Pn kwi 26, 2010 21:49 arnoldzia Dołączył(a): So maja 08, 2010 18:43Posty: 3 Re: Problem z bierzmowaniem. tak się zastanawiam , ktoś bardzo chce i mu w końcu zależy na bierzmowaniu , z jakiś przyczyn nie zrobił tego w odpowiednim czasie ,ale teraz stara się to naprawić i chodzi na nauki , chce być bierzmowany nie w swojej parafi bo proboszcz owej parafii od lat "krzywo " patrzy na rodzinę i robi problemy z chrzcinami , komunią każdemu z rodzeństwa " bo nie!" Mimo to chłopak poszedł po zgodę na bierzmowanie w innej parafii to usłyszał ,że nie! BO RODZINA NIE DAJE "KOPERT!" kazał mu przyjść wieczorem na msze tylko po to żeby przy innych parafianach wyprosić go z kościoła słowami-ty już nie masz co tu szukać!tak się zastanawiam ,hm.... przypowieść o synu marnotrawnym...po co to wszystko, tylu ludzi odchodzi teraz z kościoła-ciekawe DLACZEGO!? So maja 08, 2010 18:55 BladzacyAniolek Dołączył(a): So paź 17, 2009 19:42Posty: 566 Re: Problem z bierzmowaniem. Ja nie wiem gdzie wy mieszkacie, ale na dziwnych księży trafiacie. Ja znam paru Księży, i uważam że są świetni, nic im nie mogę zarzucić. Po prostu aż dziękuje Bogu, że takich postawił na mojej drodze. I tak myślę sobie, że człowiek przeważnie sam sobie zawali sprawę, a później wszystko zwala na Kapłana. Takie moje zdanie. bo w końcu na kogoś trzeba zwalić winę. Sami do błędów nie potrafimy się przyznać. więc najlepiej na jakiegoś księżulka wszystko zwalić. Śmieszne. Nie wiem co wy chcecie od tych Księży. Ja jeszcze w życiu się nie spotkałam z jakąś negatywną sytuacją ze strony Kapłana, a wielu Księży spotkałam w swoim życiu. _________________My Savior loves. My Savior lives. My Savior's always there for me. My God he was. My God he is. My God he's always gonna be. So maja 08, 2010 21:09 arnoldzia Dołączył(a): So maja 08, 2010 18:43Posty: 3 Re: Problem z bierzmowaniem. wiesz , ja też nigdy nie miałam problemów z proboszczami w żadnej parafi w której mieszkałam . Zawsze mozna było sie z każdym dogadać bo dobra wola była po obu stronach , jak było coś nie tak to ksiądz zbeształ , ale zaraz potem odbywala sie normalna rozmowa i człowiek wiedział ,że ma przed sobą kogoś wartościowego. No cóż , okazało sie jednak ,że nie wszyscy proboszcze są NORMALNI-są i tacy z przerostem swoich ambicji a zwłaszcza władzy i przeświadczeniu o swojej świątobliwości - na takiego właśnie trafił ów ktoś. Ten proboszcz ma w swoim stadzie baranki ,które lubi i te których niestety nie lubi z niewiadomych lub może wiadomych względów ..kasa,kasa,kasa....hm...:/ .!a chłopak nie wie co robić! Wt maja 11, 2010 11:30 arnoldzia Dołączył(a): So maja 08, 2010 18:43Posty: 3 Re: Problem z bierzmowaniem. dodam ,że nie jestem jakąś młodą głupią gęsią , mam 43 lata i swoje przeżyłam. Wt maja 11, 2010 11:33 Wyświetl posty nie starsze niż: Sortuj wg Strona 1 z 1 [ Posty: 13 ] Nie możesz rozpoczynać nowych wątkówNie możesz odpowiadać w wątkachNie możesz edytować swoich postówNie możesz usuwać swoich postówNie możesz dodawać załączników

czy można iść do bierzmowania w innej parafii